Kotwica Kołobrzeg w niedzielę rozegrała swój pierwszy w historii mecz na poziomie pierwszej ligi. Pomimo wielkich zawirowań zawodnikom trenera Tarasiewicza udało się zremisować z jednym z faworytów do awansu - Wisłą Płock. Gorące lato w Kołobrzegu Kotwica Kołobrzeg ma za sobą niezwykle intensywne miesiące. Klub, który powstał w 1946 roku, do tej pory jeszcze nigdy nie występował na drugim poziomie rozgrywkowym. Wszystko się zmieniło, gdy drużyna wywalczyła awans pod koniec minionego sezonu, zajmując ostatecznie drugie miejsce. Świętowanie trwało długo, ale miesiąc miodowy nie przeciągnął się do lipca. Klub miał spore zaległości finansowe wobec zawodników, przez co ci zorganizowali strajk. Na tydzień przed startem rozgrywek ligowych odmówili wystąpienia w sparingu, domagając się uregulowania długów. Ostatecznie wybiegli na murawę, ale napięcie pozostało. Sytuacja nie zmieniła się jeszcze na 48 godzin przed oficjalnym debiutem w tym sezonie. Wobec tego logiczny był niepokój kibiców, którzy obawiali się, czy ich ulubieńcy w ogóle wezmą udział w spotkaniu pierwszej kolejki Betclic 1 Ligi. Ależ przywitanie z I ligą. Wisła Płock już na starcie straciła punkty A przecież wyzwanie już na starcie czekało wielkie. Piłkarze trenera Tarasiewicza mieli bowiem zmierzyć się na wyjeździe z jednym z największych faworytów do awansu do PKO BP Ekstraklasy. Wisła Płock nie okazała się jednak tak straszna, jak ją malowano. Nie minął kwadrans, gdy licznik goli dla Kotwicy otworzył Michał Cywiński. I to w jakim stylu! Pomocnik pięknymi nożycami nie dał szans Maciejowi Gostomskiemu. Początek drugiej połowy należał jednak do "Nafciarzy", którzy już w 48. minucie wyrównali za sprawą Macieja Famulaka. Wynik 1:1 utrzymał się już do ostatniego gwizdka. Choć Kotwicy nie udało się utrzymać prowadzenia, remis w absolutnym debiucie na tym poziomie rozgrywkowym - i to przeciwko takiemu rywalowi - musi robić wrażenie. Czas pokaże, czy udany start pozwoli co najmniej utrzymać się w Betclic 1 Lidze.