Do najważniejszej ze zmian doszło zaledwie na tydzień przed wznowieniem rozgrywek. Nowym sponsorem tytularnym została firma Nice, która w latach 2014-16 była oficjalnym partnerem Ekstraklasy. Już w sobotę dojdzie do hitowego pojedynku pomiędzy liderem z Chojnic, a wiceliderem - GKS-em Katowice. Obie drużyny dzieli zaledwie punkt. Mecz ten będzie o tyle ważny, że każda z drużyn ma zamiar jak najlepiej wejść w rundę wiosenną, a zwycięstwo w tak prestiżowym pojedynku będzie procentować uzyskaniem przewagi psychologicznej. O szansach Chojniczanki na awans oraz poczynionych transferach porozmawialiśmy z byłym reprezentantem Polski, a obecnie graczem lidera pierwszej ligi, Pawłem Golańskim. Interia: Przed rozpoczęciem rundy trafił pan do Chojniczanki Chojnice. Po podpisaniu umowy wspominał pan, że pojawiały się także propozycje z innych klubów, w tym z Ekstraklasy. Dlaczego więc właśnie Chojnice, dlaczego pierwsza liga? Paweł Golański, piłkarz Chojniczanki i były reprezentant Polski: - Było jedno zapytanie z klubu Ekstraklasy, a z pierwszej ligi znacznie więcej. Wybrałem Chojniczankę z prostej przyczyny: jest ona liderem pierwszej ligi i klub będzie liczył się w walce o awans do Ekstraklasy. Przed podpisaniem umowy odbyłem jedynie krótką rozmowę z dyrektorem sportowym Maciej Chrzanowskim. Już w sobotę czeka was bardzo ważny pojedynek z GKS-em Katowice. Będzie to starcie lidera z wiceliderem. Choć sezon jest długi, takie spotkanie musi budzić chyba dodatkowe emocje? - Na pewno tak, jest to ważne spotkanie dla układu tabeli. Przed nami jednak aż 15 meczów, każdy z nich będzie szalenie ważny. Rozpoczęcie rundy zwycięstwem na pewno pomoże i morale drużyny pójdą w górę. Nastawiamy się na ciężki bój i zrobimy wszystko, żeby to spotkanie wygrać. Przed rozpoczęciem rundy wzmocniliście się całkiem solidnie, bo oprócz pana, mającego za sobą przeszłość w Koronie, przybyli inni piłkarze z Kielc: Maciej Gostomski i Michał Przybyła. Można powiedzieć, że w Chojniczance tworzy się powoli kielecki zaciąg? - Najważniejsze dla nas jest, że nikt nie odszedł z klubu. Działaczom klubowym udało się zatrzymać w klubie wszystkich piłkarzy, do tego doszło czterech zawodników. Wszystko zweryfikuje oczywiście boisko, ale uważam, że mamy bardzo mocny zespół. W drużynie jest wielu piłkarzy, którzy mogą wiele dać tej drużynie. Przed nami ciężki bój, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że mamy ogromną szansę na awans do Ekstraklasy. Pada mocna deklaracja: waszym celem na ten sezon jest awans? - Oczywiście, że tak. Tym bardziej, że to my jesteśmy na pierwszym miejscu. Zdajemy sobie sprawę, że jest więcej drużyn, które liczą się w walce o awans, natomiast sami wiemy czego chcemy i zrobimy wszystko, żeby to osiągnąć. Oczywiście, porozmawiamy za trzy miesiące i zobaczymy w którym miejscu będzie wtedy Chojniczanka. Na pewno przed sezonem nikt nie spodziewał się, że Chojniczanka będzie kandydatem do wejścia do Ekstraklasy. Wszystko tak się ułożyło, że zespół w pierwszej rundzie wywalczył miejsce premiowane awansem do Ekstraklasy, dlatego trzeba iść za ciosem i zrobimy wszystko, żeby spełnić założenie. Dlatego powtarzam: za trzy miesiące będziemy mogli zobaczyć, czy wszystko się udało. W Chojniczance minął się pan z trenerem Maciejem Bartoszkiem, który w listopadzie opuścił drużynę. Pan przyszedł w grudniu w zasadzie równolegle z nowym trenerem. Czy jeszcze przed podpisaniem umowy trener Bartoszek próbował nakłonić pana do przenosin do Chojnic? - Nie, nie. Miałem co prawda okazję z nim rozmawiać, ale było już wiadome, że odchodzi on do Kielc. O transferze rozmawiałem z Hermesem, wówczas tymczasowym trenerem oraz, jak wspominałem wcześniej, z dyrektorem Maciejem Chrzanowskim. Wszystko potoczyło się bardzo szybko i sprawnie osiągnęliśmy porozumienie. Rozmawiał Wojciech Górski 1. liga polska - wyniki, tabela, terminarz, strzelcy