Na sobotniej Gali Mistrzów Sportu, która była finałem 88. Plebiscytu Przeglądu Sportowego najlepsi polscy sportowcy dziękowali swoim sponsorom i dobroczyńcom. Najczęściej padała nazwa hojnego mecenasa sportu - Grupie ORLEN, niektórzy z atletów dziękowali imiennie prezesowi Danielowi Obajtkowi. Gdy weźmiemy pod lupę sporty zespołowe i rozgrywki ligowe, wiele z nich znajduje się pod państwowym patronatem. Ekstraklasę piłkarzy sponsoruje PKO BP, siatkarki - TAURON, ligi koszykarskie - Energa, a piłki ręcznej - PGNiG. W najpopularniejszej w kraju piłce nożnej wiele drużyn ligowych gra z logo państwowych firm na koszulkach. Z reklamą ORLEN-u występuje Wisła Płock, z Energą z Grupy ORLEN - Lechia Gdańsk. Radomiak ma na koszulkach Eneę, Stal Mielec - PGE, a Zagłębie Lubin - KGHM. Ostatnie dwa kluby mają sponsorów w nazwie, a drugi z nich jest nawet własnością miedziowego potentata państwowego. Gdy zejdziemy o szczebel niżej - do I ligi - Wisła Kraków ma na koszulkach ORLEN Oil, a dziś ogłoszono, że piłkarze Arki Gdynia będą grali w rundzie wiosennej sezonu 2022/2023 oraz jesiennej 2023/2024 z logotypem Energi z Grupy ORLEN na koszulkach, ta firma została oficjalnym sponsorem klubu. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że bez firm z większościowym udziałem państwa i samorządów (w końcu większość obiektów sportowych, stadionów i hal jest własnością JST) zawodowy sport byłby w Polsce o wiele uboższy. Dobrze to czy źle? To już zostawiamy ocenie czytelników. Maciej Słomiński, INTERIA