Wszystkie gole dla Piasta, który jako jedyny wygrał w tej kolejce na własnym stadionie, w meczu z Kmitą padły w pierwszym kwadransie. Walczący o utrzymanie goście stracili w Gliwicach pierwsze punkty na wiosnę. Piast ma obecnie punkt przewagi nad Lechią Gdańsk, która w sobotę pokonała w Opolu Odrę 3:2. Mecz miał niecodzienny przebieg. Gdańszczanie od szóstej minuty grali w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartką został ukarany ich bramkarz Paweł Kapsa i przegrywali już 0:2, tracąc oba gole z rzutów karnych. W końcówce spotkania najpierw wyrównał Piotr Cetnarowicz, a chwilę później, już w doliczonym przez sędziego czasie gry, rezerwowy Robert Speichler strzałem z rzutu wolnego zdobył trzeciego gola dla gości. Dwie czerwone kartki, w drugiej połowie, przyczyniły się do straty punktów przez trzeci w tabeli Śląsk Wrocław. Podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza, którego sędzia meczu w Stalowej Woli za krytykę jego orzeczeń odesłał na trybuny, zremisowali ze Stalą 1:1, choć prowadzili do 84. minuty. Większą niespodzianką był z pewnością remis Polonii Warszawa z Wartą Poznań. Kibice na stadionie "Czarnych Koszul", już bez Dariusza Wdowczyka na ławce trenerskiej, nie doczekali się na bramki. Remisami zakończyły się również mecze w Płocku - Wisły z Pelikanem Łowicz, który wiosną nie stracił jeszcze gola, Jastrzębiu Zdroju, gdzie gospodarze prowadzili już z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:0, a skończyło się 2:2 oraz Turku, gdzie Tur strzelił pierwszego na wiosnę gola i dzięki temu zdobył punkt w spotkaniu z GKS Katowice. Cenne punkty w walce o utrzymanie zdobył Motor Lubin, który pokonał w Łomży ŁKS 1:0. W ośmiu meczach 24. kolejki padło 16 goli. Sędziowie ukarali piłkarzy 30 żółtymi i trzema czerwonymi kartkami. Na stadionach zjawiło się około 25 tys. widzów.