Do tej pory autorami najwyższej wygranej na zapleczu ekstraklasy byli zawodnicy Zagłębia Sosnowiec, którzy w piątek rozgromili na własnym stadionie 5-0 Górnika Polkowice. Do tego wyniku gdynianie, którzy przegrali trzy poprzednie spotkania (wszystkie na wyjeździe), dołożyli w niedzielę jeszcze jedno trafienie, a worek z bramkami rozwiązał w 36. minucie kapitan zespołu Michał Marcjanik. Środkowy obrońca gospodarzy strzelił jeszcze dwa ostatnie gole, w 72. i 89 minucie, a ponadto do siatki trafiali Fabian Hiszpański w 48., Mateusz Żebrowski w 58. oraz Adam Deja w 69. minucie. - Do tej pory nie udało mi się strzelić w jednym meczu trzech goli. Bramki na pewno cieszą, ale przede wszystkich cieszy dobra gra i zwycięstwo drużyny. Po ostatnich niepowodzeniach szczególnie zależało nam, aby w końcówce tego roku dać trochę radości kibicom, bo zawsze czujemy ich wsparcie oraz sobie. I to nam się udało - skomentował Marcjanik. Arka mocnymi akcentami zakończyła pierwszą część rozgrywek. W środę w 1/8 finału Pucharu Polski żółto-niebiescy wyeliminowali 2:1 występujące w ekstraklasie KGHM Zagłębie Lubin, jednak generalnie rundy jesiennej nie mogą zaliczyć do specjalnie udanych. W 20 ligowych meczach zanotowali po dziewięć zwycięstw i porażek, a ponadto dwa razy podzielili się punktami z rywalami. Stomil Olsztyn najgorszy w I lidze Z kolei bilans znajdującego się w strefie spadkowej Stomilu to pięć wygranych, remis oraz aż 13 porażek - olsztynianie ponieśli ich najwięcej w lidze. - Gratulacje dla Arki za świetny mecz, my natomiast nie możemy tego o sobie powiedzieć. Jest mi, jako trenerowi, bardzo, bardzo wstyd. Sposób w jaki zareagowaliśmy po przerwie, czyli wyszliśmy na drugą połowę, nie mieści się w głowie. Deja dobił nas czwartą bramką, ale boli brak reakcji, bo zawsze trzeba walczyć do końca, także o honor. W drugiej połowie kompletnie nie funkcjonowaliśmy i całkowicie się rozsypaliśmy. Arka nas obnażyła - powiedział Stawski. Szkoleniowiec Stomilu nie ukrywa, że jego drużyna powinna zapobiec utracie kilku goli. - Bramki jakie traciliśmy padały zbyt szybko i zbyt łatwo. W tych sytuacjach mieliśmy w polu karnym wielu zawodników, a doprowadziliśmy do "Marcjanik show". Strzelił on trzy gole z taką łatwością, że absolutnie nie przystoi to na poziomie pierwszej ligi. Do przerwy w miarę to wyglądało, ale szybko stracone po przerwie bramki ustawiły mecz. Wiedzieliśmy, że Arka jest groźna po dośrodkowaniach, bo ma wielu piłkarzy, którzy dobrze się czują w polu karnym, jednak moi zawodnicy nie mieli prawa tak się zachować. Jestem przekonany, że przy tych trafieniach nawet juniorzy zachowaliby się lepiej - podsumował trener gości.