Grę w PKO Ekstraklasie dzięki świetnej postawie w sezonie zasadniczym zapewniły już sobie Lechia Gdańsk i GKS Katowice, który do krajowej elity wraca po 19 latach. Barażowa batalia o trzecie miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej rozpoczęła się w czwartkowe popołudnie. W pierwszym półfinale doszło do derbów Lubelszczyzny. Wprawdzie w tabeli o jedną lokatę wyżej uplasował się Motor i to on był gospodarzem konfrontacji, ale powierzenie mu roli faworyta wydawało się ryzykowne. W rundzie jesiennej lublinianie ulegli u siebie Górnikowi Łęczna 0-1, a w rewanżu tylko zremisowali 1-1. Po komplet punktów nie sięgnęli w pięciu ostatnich potyczkach z lokalnym rywalem. Miał trafić do Legii, ale doszło do zmiany planów. Hiszpan w drodze do Ekstraklasy Zmasowana ofensywa Motoru. Kapitan gospodarzy marnuje rzut karny Tymczasem od pierwszych minut do huraganowych ataków ruszyli gospodarze. Ich napór trwał przez cały kwadrans, nie przyniósł jednak otwarcia wyniku. Spora w tym zasługa stojącego między słupkami Macieja Gostomskiego, który nie pozwolił sobie ani na moment dekoncentracji. W dalszej fazie spotkania tempo gry wyraźnie siadło i zanosiło się na bezbramkowy rezultat pierwszej połowy. Nagły zwrot akcji nastąpił tuż przed przerwą, gdy w polu karnym gości faulowany był Filip Wójcik. Arbiter zdecydował się na analizę VAR, ale zaraz potem wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Piotr Ceglarz. W bezpośrednim pojedynku kapitanów obu drużyn lepszy okazał się jednak Gostomski. Wyczuł intencje strzelca i udaną interwencją - już w doliczonym czasie - zapobiegł utracie gola. Rewolucja u beniaminka Ekstraklasy. Wzmocnienia z Premier League Po zmianie stron nadal to bramkarz Górnika był absolutnie pierwszoplanową postacią spotkania. Zaliczył mnóstwo kontaktów z piłką i kilka znakomitych interwencji, mimo że... gospodarze nie stworzyli sobie choćby jednej stuprocentowej okazji do strzelenia gola. Groźnie zrobiło się dopiero w 70. minucie. Samuel Mraz z pięciu metrów uderzył wówczas prosto w słupek. Łęcznianie słusznie potraktowali ten incydent jak sygnał alarmowy i zdołali skutecznie zewrzeć szyki w defensywie. Efektem tego okazała się dogrywka. W niej nadal stroną przeważającą był Motor i nadal najwyższy kunszt demonstrował Gostomski. Odnotować jednak należy, że w 100. minucie po strzale głową Mraza jeszcze raz gości uratował słupek. W drugiej połowie dogrywki Słowak wreszcie trafił z bliska w światło bramki, ale... fenomenalny Gostomski bronił tego dnia szóstym zmysłem. Tuż przed końcem w odpowiedzi Kacper Rosa w markowym stylu zatrzymał uderzenie Souleymane Cisse. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był konkurs rzutów karnych. Wojnę nerwów lepiej znieśli gospodarze, wygrywając 4:2. To efekt zmarnowanych "jedenastek" przez Adama Deję (nie trafił w bramkę) i Daniela Dziwniela (interwencja Rosy). W drugim barażowym półfinale Arka Gdynia gra z Odrą Opole. Relację live z tego spotkania znajdziesz TUTAJ. Finał obędzie się w najbliższą niedzielę (18:00.) Rzuty karne: 1:0 - Wolski, 1:1 - Cisse, 2:1 - Mraz, 2:1 - Deja (przestrzelił), 3:1 - Gąsior, 3:2 - Gąska, 4:2 - Rudol, 4:2 - Dziwniel (broni Rosa).