Tomasz Brożek, Interia: W środę 29 kwietnia obchodziłeś 25. urodziny, ale to być może niejedyny powód do świętowania. PZPN poinformował, że pomiędzy 30 maja a 6 czerwca I liga wróci do gry. Jeszcze wcześniej zmierzycie się z Legią Warszawa w Pucharze Polski. Jak Ty odbierasz tę wiadomość? Bardziej odczuwalna jest radość z powodu powrotu do gry, czy niepokój związany z pandemią? Dawid Kort, Miedź Legnica: - Po przeprowadzeniu testów na obecność koronawirusa, którym będziemy poddani, to tak, cieszę się, że wrócimy do grania. Sytuacja w I lidze to jest już jakaś masakra. Przestajemy grać praktycznie z końcem listopada, rundę wiosenną rozpoczynamy pod koniec lutego, teraz jeszcze taka przerwa... Na dobrą sprawę więc od stycznia trwa okres przygotowawczy. Jak obecnie funkcjonuje drużyna Miedzi? Klub wysyła wam pewne komunikaty odnośnie najbliższej przyszłości? - Rozmawiamy za pomocą aplikacji. Przepływ informacji jest duży. Czekamy na testy na koronawirusa. Jesteście już poddani izolacji? - Tak. Wysyłamy codzienną ankietę na temat stanu naszego zdrowia, dwa razy dziennie mierzymy temperaturę. Funkcjonujemy tak, żebyśmy byli gotowi do gry. Możesz się wybrać na samodzielne zakupy? - Staram się co jakiś czas robić większe zakupy, by rzeczywiście jak najmniej wychodzić z domu. Zakładasz przed restartem rozgrywek scenariusz inny niż awans do Ekstraklasy? - Jeśli nie awansujemy, to kończy mi się kontrakt z Miedzią. Do Legnicy przychodziłem z założeniem, aby awansować. Biorąc pod uwagę to, jacy występują u nas zawodnicy, to nie ma innej opcji, niż walka o promocję do Ekstraklasy. Tuż po transferze do "Miedzi" w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" stwierdziłeś zresztą, że nie wypada wam nie awansować. - I tak jest. Można to stwierdzić patrząc na naszą kadrę. Sam transfer do Miedzi może wyrażać ambicje klubu, ale też twoje. Przed wyjazdem do Grecji miałeś przecież ugruntowaną pozycję w Ekstraklasie. Nie przyszedłeś więc do Legnicy po to, by tkwić w środku tabeli I ligi. - Na pewno nie. Nasza pozycja, choć jesteśmy na szóstym miejscu premiowanym grą w barażach, wcale mnie nie zadowala. Wspomniałeś o swoim kontrakcie. Został on skonstruowany w formule 1+2 (rok umowy z opcją dwuletniej prolongaty) i jeśli nie awansujecie, automatycznie oznacza to dla ciebie koniec gry w Miedzi? - Tak. Umowa obowiązuje do 30 czerwca. Trwają już rozmowy na temat jej przedłużenia na czas trwania rozgrywek, które najprawdopodobniej trzeba będzie dokończyć w lipcu? Czy jest to sprawa na tyle oczywista, że żadnych negocjacji nie ma? - Nie poruszamy tego tematu. Ciężko byłoby mi zostawić drużynę na ostatniej prostej. Nie wiadomo jednak, jak klub do tego podejdzie. Dużo czynników wpływa na tę sytuację. Ktoś może powiedzieć: "Dobra stary, nie chcemy cię". To nie tylko ode mnie zależy. Jeśli zdołacie awansować, to zapatrujesz się na grę w "Miedziance" w przyszłym sezonie czy niekoniecznie? - Trudno powiedzieć, wiele się może zdarzyć... ale myślę, że tak. Przejdźmy więc może od wróżenia z fusów do konkretów. Jak oceniasz swoją dotychczasową grę w drużynie Miedzi? - Najpierw musiałem dojść do siebie pod względem fizycznym, ponieważ okres przygotowawczy w Grecji nie był zbyt mocny. Rytmem meczowym też nie udało się wejść na odpowiedni poziom? - Tu sytuacja wygląda nieco inaczej. W barwach Atromitosu wystąpiłem we wszystkich sparingach. Odszedłem z Grecji po drugiej kolejce ligowej i jeszcze w jakimś rytmie meczowym byłem, bo trochę rozegraliśmy tych meczów towarzyskich. Później już jednak dwa tygodnie siedziałem w domu. Praca indywidualna to co innego niż trening z drużyną pod konkretny mecz, o czym można przekonać się teraz. Na początku po transferze do Miedzi nie grałem, musiałem wejść na odpowiedni poziom przygotowania fizycznego. Ta pierwsza przerwa reprezentacyjna - która obowiązuje też u nas, bo mamy kilku kadrowiczów - podczas której popracowałem ciężej z resztą drużyny, pozwoliła mi to osiągnąć i zacząłem grać. Tamtą rundę oceniam jednak na plus, duży plus. Bo ta liga - choć to zaplecze Ekstraklasy - nie jest łatwa. Jesteś w stanie porównać, pod względem fizycznym i stricte piłkarskim, I ligę do Ekstraklasy, w której jeszcze nie tak dawno występowałeś? - Trudno precyzyjnie odpowiedzieć na te pytanie, ponieważ większość drużyn w meczach przeciwko Miedzi po prostu się broni. W I lidze dominuje bardziej siłowa i bezpośrednia gra - tak wynika z moich obserwacji, gdy oglądam inne mecze. Nasi rywale natomiast najczęściej cofają się do defensywy. To dla ciebie chyba dobra wiadomość? Jesteś przecież technicznym zawodnikiem i lepiej odnajdujesz się w sytuacji, gdy trzeba rozpracować rywala, niż podczas bezpośrednich starć i błyskawicznych kontrataków? - Niby tak, ale kij ma zawsze dwa końce. Jeżeli my atakujemy dużą liczbą zawodników, możemy być łatwo skontrowani, dlatego trzeba być ostrożnym. Tutaj chyba na razie nie wymyślimy złotego środka.