INTERIA.PL: Jesień w wykonaniu ŁKS-u była bardzo dobra, chyba nawet powyżej przedsezonowych oczekiwań. Marcin Smoliński, piłkarz ŁKS-u: Jeżeli przypomnimy sobie, że drużyna była budowana w dużym pośpiechu, a zawodnicy przychodzili nawet tydzień przed pierwszym meczem, to nikt nie ma prawa narzekać. 40 punktów to znakomity rezultat. Dziś w walce o Ekstraklasę liczą się już tylko trzy drużyny? - Wydaje mi się, że tak. Pozostali mają za dużą stratę, nie będą w stanie jej odrobić. Wszystko rozstrzygnie się pomiędzy nami, Podbeskidziem Bielsko-Biała i Piastem Gliwice. Kto stanowi dla was większe zagrożenie? - Piast. To drużyna znakomicie poukładana, świetnie zorganizowana. Według mnie są pewniakiem do awansu i jeśli nic niespodziewanego się nie wydarzy, to wejdą do Ekstraklasy. Fakt, że dziś tracą do nas cztery punkty, nie ma znaczenia. Wzmocnienia w ŁKS-ie są potrzebne, żebyście mogli awansować razem z Piastem? - Nie da się ukryć, że przydałby się w drużynie ktoś jeszcze. Wszystko zależy jednak od Tomka Kłosa i jego imiennika Wieszczyckiego, a także sztabu szkoleniowego. Słyszałem, że ma dojść dwóch, trzech dobrych piłkarzy. W chwili obecnej mamy 20 pełnowartościowych zawodników. Pan do Łodzi trafił latem i w rundzie jesiennej miał pewne miejsce w pierwszym składzie. Jest pan zadowolony ze swojej formy? - I tak, i nie. Najbardziej był udany środek rundy, strzeliłem wówczas trzy bramki. Początek i koniec były przeciętne. Fakt, że nie przepracowałem okresu przygotowawczego, odbił się na mojej formie. Latem nie miałem przecież nawet jednych zajęć, podczas których pracowałbym nad motoryką czy kondycją. Dlatego też ostatnie dwa, trzy mecze rundy rozegrałem na strasznym zmęczeniu, nie miałem już sił. Wierzę, że wiosną będzie lepiej. Przez pewien czas grał pan na środkach przeciwbólowych. - Ale z tym się uporałem. Najbardziej dokuczały zmęczenie i brak przepracowanego okresu przygotowawczego. Będzie Pan grał w ŁKS-ie również wiosną? Za pół roku wygasa pana umowa z klubem, więc teraz można pana zapewne pozyskać za niedużą kwotę. - Na dzisiaj zostaję w Łodzi. Rozmawiał: Piotr Tomasik