Doświadczony zawodnik nie grał ostatnio z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego prawej nogi. Z tego powodu opuścił pięć kolejnych ligowych spotkań, w których beniaminek pierwszej ligi zdobył ledwie kilka punktów. Po wysokiej porażce ze Stomilem Olsztyn (0-4) na wyjeździe przed tygodniem na włosku wisiała posada trenera Kamila Kieresia. W tej sytuacji, w derbach z jedenastką z Katowic, szkoleniowiec tyszan zdecydował się na wpuszczenie w drugiej połowie doświadczonego pomocnika. Jak się okazało "Radza" został bohaterem spotkania. To jego piękne uderzenie z woleja dało GKS Tychy cenne trzy punkty. - Noga dalej mnie boli, ale lekarz zdecydował, żeby mimo bólu grać i trenować. Cieszę się, że po ledwie trzech treningach mogłem pomóc drużynie. W meczu z GKS Katowice wszedłem na boisko i udało się zdobyć ładnego gola. Na pewno brakuje jednak rytmu meczowego, bo co innego jest, jak się regularnie trenuje i gra, a co innego, jak wchodzi po kontuzji, a do tego dalej czuje się ból. Mam jednak nadzieję, że z dnia na dzień będzie lepiej - podkreśla Radzewicz. 36-letni piłkarz, na ligowych boiskach zadebiutował w Odrze Wodzisław za trenera Ryszarda Wieczorka jesienią 2003 roku. W Ekstraklasie i I lidze na swoim koncie ma grubo ponad 300 spotkań. Dalej imponuje dobrą kondycją i szybkości. - Mamy nadzieję, że w pierwszej części sezonu uda się nam zebrać, jak najwięcej punktów. A co będzie potem, to zobaczymy. Liga nie jest łatwa, a pokazują to takie mecze, jak choćby nasz ostatni z GKS Katowice - podkreśla "Radza". Po 11. kolejkach pierwszej ligi tyszanie mają na swoim koncie 14 punktów i zajmują 11 lokatę. Ich kolejnym rywalem w piątek będzie na wyjeździe ostatni zespół w tabeli Znicz Pruszków. Michał Zichlarz Wyniki, terminarz i tabela 1. ligi