Z Górnikiem w Zabrzu "Nafciarze" grali więcej niż poprawnie. Co z tego jednak, kiedy było tak przez godzinę, a przecież piłkarskich mecz trwa o dwa kwadranse dłużej (w Zabrzu z doliczonymi minutami trwał aż... 103 minuty!). Płocczanie prowadzili 2-1 po dwóch trafieniach Rafała Wolskiego, ale w końcówce dali się zaskoczyć i ostatecznie zeszli z boiska pokonani 2-4. "Górnikom" wystarczyło niewiele ponad piętnaście minut, żeby strzelić Wiśle trzy bramki. Ich autorami byli Jesus Jimenez, rezerwowy w sobotę Bartosz Nowak i w samej końcówce Krzysztof Kubica. - Same przykre słowa cisną się na usta w tej sytuacji po tym spotkaniu. To jest kolejny mecz, w którym mamy pozytywny wynik i łatwo, na własne życzenie wypuszczamy punkty czy punkt z rąk. To boli i trzeba się nad tym pochylić. Potrafimy grać u siebie, a nie potrafimy potem tego przekuć jeżeli chodzi o grę na wyjazdach. Nad tym trzeba popracować, przede wszystkim w głowach - podkreśla Krzysztof Kamiński. Fatalna forma Wisły Płock w meczach wyjazdowych Doświadczony bramkarz Wisły wie, co mówi. W bieżących rozgrywkach jego drużynie idzie fatalnie w gościach. Z sześciu ligowych gier na obcym terenie przegrali wszystkie spotkania! Bilans bramek to 8-16. Jeżeli chodzi o porażki w Ekstraklasie, to po 10 kolejkach więcej na koncie ma ich tylko ostatni w tabeli Górnik Łęczna, który przegrał o ledwie jeden mecz więcej. Zespół prowadzony przez trenera Bartoszka ratują póki co starcia na własnym stadionie, gdzie z reguły wygrywają. Do tych sześciu porażek w lidze na wyjazdach trzeba też dodać jeszcze porażkę w I rundzie Pucharu Polski z Koroną Kielce 3-4. Skąd tak beznadziejny bilans w meczach rozgrywanych na terenie rywala? - Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy z tym sobie poradzili. To siedzi w głowach. W każdym meczu gramy o trzy punkty i w kolejnej takiej wyjazdowej grze trzeba podejść do wszystkiego z czystą głową i jestem przekonany, że jesteśmy w stanie wszystko odwrócić - podkreśla Kamiński. Teraz przed nim i przed jego kolegami reprezentacyjna przerwa i czas na wytężoną prace. Na razie pozycja w tabeli płockiej jedenastki nie jest najlepsza, bo z 10 punktami na koncie są na odległym 14. miejscu, o stopień wyżej niż mistrz Polski Legia Warszawa, która ma jeszcze jednak dwa zaległe spotkania. Potem już jest tylko strefa spadkowa czyli Bruk-Bet Termalica Nieciecza, Warta Poznań i Górnik Łęczna. Kolejnym rywalem Wisły będzie 17 października Pogoń Szczecin u siebie. Następnie - tydzień później - przyjdzie czas na wyjazd do Poznania na starcie z liderem rozgrywek - rozpędzonym Lechem, gdzie akurat o przełamanie złej wyjazdowej passy będzie bardzo trudno. Na pewno trudniej, niż w sobotę przy Roosevelta. Ostatnim wyjazdowym meczem Wisły zakończonym triumfem było zresztą właśnie spotkanie z Górnikiem. Było to pod koniec kwietnia, jeszcze w poprzednim sezonie, gdy płocczanie wygrali w Zabrzu 2-0, zapewniając sobie utrzymanie w Ekstraklasie. Michał Zichlarz, Zabrze