Obaj szkoleniowcy trochę zamieszali w swoich składach w porównaniu do poprzedniej kolejki. W ŁKS największym zaskoczeniem był brak Bartosza Szeligi. Kibu Vicuna zdołał zmieścić w linii obrony trzech stoperów, choć akurat dla Adama Marciniaka występy na lewej stronie defensywy nie są niczym nowym. Tydzień temu jako rezerwowy szasnę wykorzystał Maciej Wolski. Na prawej stronie zastąpił Pirulo, którego trener przesunął do środka, a miejsce w składzie stracił Mikkel Rygaard, W Puszczy z rolą zmienników musieli się pogodzić Grzegorz Aftyka i Emil Thiakane. Polak jednak tylko sześć minut spędził na ławce rezerwowych, bo zastąpił kontuzjowanego Erika Cikosa. Zamiast Sengalczyka od pierwszej minuty biegał Szymon Kobusiński. Po chwili też w ŁKS nastąpiła zmiana. Szeliga wszedł za Monsalve, który również doznał urazu. Sześć lat Tułacza To był ważny dzień dla Tomasza Tułacza, trenera Puszczy. W piątek minęło dokładnie aż sześć lat od kiedy prowadzi tę drużynę. To niespotykana sytuacja w polskiej piłce, by szkoleniowiec tak długo pracował z jednym zespołem. W 13. minucie goście powinni prowadzić. Dzięki dobrze rozegranemu rzutowi wolnemu, Pirulo wpadł w pole karne, świetnie podał wzdłuż bramki, ale Stipe Jurić nie zdołał trafić w piłkę, choć był około pięć metrów od bramki. Na początku łodzianie przeważali, szybko i dość celnie rozgrywali, ale jedynym efektem były rzuty rożne. Gospodarze największe problemy mieli z zatrzymaniem Hiszpana. Trener Tułacz radził, by nie pozwolić przyjąć piłki Pirulo, ale łatwiej mówić niż zrobić. ŁKS nie taki straszny Po jednym z rzutów wolnych pierwszy celny strzał oddał Marciniak, ale za łatwy, by zaskoczyć Gabriela Kobylaka. W odpowiedzi Aftyka dobrze zagrał w pole karne do Kobusińskiego, ale ten uderzył za lekko. Kolejny sygnał ostrzegawczy wysłał Wojciech Hajda, za którym nie zdążył Mateusz Bąkowicz, ale strzał z około dziesięciu metrów minął dalszy słupek. Puszcza przekonała się, że ŁKS nie jest taki straszny jak go malowali i kilka razy mocno zagroziła bramce Marka Kozioła. Ostatni kwadrans pierwszej części należał do gospodarzy. Skuteczność nie była jednak ich mocną stroną. Po zmianie stron to nadal Puszcza była groźniejsza, a ŁKS, choć tradycyjnie częściej miał piłkę, nie miał pomysłu, jak zaskoczyć rywali. Kiedy w końcu udało się dograć piłkę do Juricia, to Bośniak fatalnie spudłował. W 63. minucie Jurić tym razem stojąc około trzy metry przed bramką nie trafił w piłkę Pech Ivana Nieco ponad 20 minut przed końcem trenerzy obu zespołów zdecydowali się zmiany - w ŁKS cztery, a w Puszczy trzy. To był sygnał, że każdy chce przechylić szale na własna stronę. Najpierw mocno zaatakowali gospodarze Puszcza, a sporo problemów sprawiał Thiakane. Wtedy szczęście uśmiechnęło się do łodzian. Po dośrodkowaniu zmiennika Adriana Klimczaka, niefortunnie interweniował Ivan Hladik i piłka wpadła do siatki. W 89. minucie Słowak sfaulował w polu karnym Pirulo, a z 11 metrów trafił Rozwandowicz. Puszcza Niepołomice - ŁKS 0-2 (0-0) Gol: Hladik (77., samobójcza), Rozwandowicz 89. Puszcza: Kobylak - Stępień, Bardanca, Hladik, Górski - Hajda (89. Strózik), Serafin - Cikos (6. Aftyka), Boguski (68. Włodarczyk), Mroziński (68. Cichoń) - Kobusiński (67. Thiakane). ŁKS: Kozioł - Bąkowicz (73. Gryszkiewicz), Monsalve (9. Szeliga), Dąbrowski (68. Tosik), Marciniak - Rozwandowicz - Wolski (73. Klimczak), Pirulo, Trąbka, Moreno - Jurić (67. Janczukowicz). Żółte kartki: Stępień, Mroziński, Aftyka, Bardanca - Rozwandowicz. AK