Łodzianie matematyczne szanse na pozostanie w elicie stracili po wtorkowej porażce przed własną publicznością z Górnikiem Zabrze 1-3. Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek beniaminek do bezpiecznej strefy traci aż 17 punktów, czego nie da się odrobić w pozostałych spotkaniach. - Stało się to, czego nikt nie chciał. Teraz mamy świadomość, że w Ekstraklasie nie pozostaniemy. Ale mamy również świadomość, że przed nami bardzo ważny będzie kolejny sezon, bo będziemy chcieli po roku wrócić do Ekstraklasy. Tego nie zamierzamy ukrywać ani owijać w bawełnę. Taki cel już został postawiony przede mną i przed zespołem - ogłosił w czwartek trener Stawowy, który zapowiedział, że ten cel zrealizuje.Dlatego - jak dodał - sobotni wyjazdowy mecz z Wisłą Płock i cztery kolejne będzie traktował jak przygotowania do pierwszoligowych rozgrywek.- Będę ustawiał zespół pod kątem nowego sezonu, żeby maksymalnie wykorzystać czas. Przy ustalaniu składu będę brał pod uwagę piłkarzy, którzy będą grali dalej w ŁKS. Mamy młodych, zdolnych zawodników i na nich będziemy budowali drużynę - wyjaśnił 54-letni szkoleniowiec.