1. liga: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Zwrot akcji w derbach Łodzi! ŁKS odrobił dwubramkową stratę i doprowadził do remisu w starciu z Widzewem. Przed przerwą to Widzew prowadził 2-0. Wysoką - wydawałoby się - zaliczkę dały mu bramki Krystiana Nowaka oraz Michaela Ameyawa. ŁKS losy spotkania odwrócił po przerwie. Już cztery minuty po zmianie stron kontaktowego gola strzelił Pirulo. W 83. minucie gry na boisku pojawił się Ricardinho, co było strzałem w dziesiątkę trenera gospodarzy. Ricardinho potrzebował zaledwie dwóch minut, by zdobyć bramkę na 2-2 i uchronić swój zespół od porażki w taki prestiżowym starciu. ŁKS wciąż jest na trzecim miejscu w tabeli, dającym prawo gry w barażach o Ekstraklasę. Widzew, beniaminek, zajmuje dziewiątą lokatę. Po meczu rozczarowania ostatecznym wynikiem nie kryli obaj szkoleniowcy. Trener Widzewa Enkeleid Dobi przyznał, że spotkanie miało dwa oblicza. Ocenił, że pierwsza połowa była ze wskazaniem na jego zespół, a druga na ŁKS i - jak ocenił - remis jest sprawiedliwym rezultatem. Żałował, że jego podopieczni prowadząc dwoma golami nie postawili kropki nad "i". - Nie przyjechaliśmy tu po remis, ale po trzy punkty. Z przebiegu meczu ten remis musimy jednak szanować. Mieliśmy pomysł na to spotkanie i w pierwszej połowie było to widać, bo w zdecydowanej większości realizowaliśmy swoje założenia. W drugiej szybko stracona bramka wprowadziła w nasze szeregi nerwowość i dalej już nie prezentowaliśmy się tak, jak chcieliśmy - tłumaczył albański szkoleniowiec. Opiekun piłkarzy ŁKS nie ukrywał natomiast satysfakcji, że jego drużyna potrafiła podnieść się w trudnym momencie i zaprezentować swoje atuty w drugich 45 minutach. - Po pierwszej połowie, kiedy przegrywaliśmy 0-2, wiele osób pewnie myślało, że nie będziemy już w stanie nic więcej w tym meczu zrobić. Pokazaliśmy jednak charakter, ambicję i dobrą grę. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, dwie wykorzystaliśmy, a mieliśmy ich jeszcze więcej, nawet aby odnieść zwycięstwo - zaznaczył Wojciech Stawowy. Podkreślił, że celem było zdobycie trzech punktów, ale - jak dodał - mecz ułożył się zupełnie inaczej, bo jego podopieczni musieli odrabiać straty. Ocenił, że jego piłkarze w drugiej połowie w pełni zrehabilitowali się za popełnione błędy przed przerwą. - Druga połowa była już naszą totalną dominacją. Z tego wzięły się dwie bramki, szkoda, że nie więcej. Mogliśmy nawet wygrać, ale i tak ważne jest to, że podnieśliśmy się w trudnej sytuacji. Podsumowując oba spotkania derbowe w tym sezonie, i tak wychodzą one na plus dla ŁKS. Okoliczności dzisiejszego meczu na pewno dadzą nam pozytywny bodziec na kolejne spotkania, bo nasz cel pozostaje ten sam i wszystkim nam zależy na ŁKS w ekstraklasie - podsumował trener gospodarzy. Remis kosztował jednak ŁKS utratę dającej bezpośredni awans pozycji wicelidera. Po sobotnim wyjazdowym zwycięstwie z GKS Jastrzębie łodzian wyprzedził Górnik Łęczna. Do tego zespołu spadkowicz z ekstraklasy traci dwa punkty i osiem do prowadzącego w tabeli Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Z kolei Widzew, którego celem jest miejsce w gwarantującej udział w barażach czołowej szóstce, zajmuje dziewiątą pozycję. ŁKS i Widzew rywalizują ze sobą od 1948 r., ale wówczas rozegrano tylko jeden dwumecz. Tak naprawdę historia derbów Łodzi zaczęła się w 1975 r. i wiele rozegranych od tamtej pory spotkań tych klubów zapisało się w dziejach polskiego futbolu. Sobotni remis był 26. podziałem punktów w tych konfrontacjach, w tym czwartym w 1. lidze. Widzew zwyciężył 27 razy (trzy w 1. lidze), a ŁKS - 13 (raz w 1. lidze). ŁKS - Widzew Łódź 2-2 (0-2) Bramki: 0-1 Nowak (25.), 0-2 Ameyaw (28.), 1-2 Pirulo (49.), 2-2 Ricardinho (85.). Żółta kartka - ŁKS Łódź: Piotr Janczukowicz, Michał Trąbka, Jan Sobociński. Widzew Łódź: Marek Hanousek, Dominik Kun. Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Mecz bez udziału publiczności. WG/Bartłomiej Pawlak