Łodzianie trenują w Woli Chorzelowskiej od 1 lipca. Zgrupowanie jest m. in. poświęcone temu, by zawodnicy zapoznali się z nowym trenerem, a nowi piłkarze zintegrowali się z drużyną. Treningi nie są wyczerpujące, zwłaszcza że zespół grał w barażach i było mało czasu czas na odpoczynek. - Dlatego traktujemy zgrupowanie jako wprowadzenie. Nie chcemy, by zawodnicy wrócili do Łodzi przemęczeni i dlatego też tak ważna było dla nas stopniowanie obciążeń - podkreślał Paweł Drechsler, asystent trenera Kibu Vicuñy. I tak na przykład następnego dnia po sparingu ze Stalą Mielec (2-0) po lekkim treningu, ełkaesiacy mieli analizę meczu i czas na integrację - nowych zawodników czekał piłkarski chrzest. W meczach kontrolnych podczas zgrupowania hiszpański szkoleniowiec próbował różnych ustawień. Dał też pograć prawie wszystkim zawodnikom po 45 minut. W meczu ze Stalą zagrał Ricardinho, który nie wystąpił w poprzednim sparingu. Brazylijczyk dostał kilka dni więcej wolnego i dołączył do zespołu w drugim dniu zgrupowania. Drugoligowcy bardzo szybko zaskoczyli łodzian, bo już w trzeciej minucie objęli prowadzenie. Patryk Małecki strzelił zza pola karnego i zaskoczył Dawida Arndta. 33-letni pomocnik dostał szansę w Stali po tym jak został najpierw zawieszony, a potem zdyskwalifikowany na dwa miesiące przez Zagłębie Sosnowiec. Małecki rzucił się na asystenta trenera - Łukasza Matusiaka, a także go zwyzywał. Pewne było, że w tym zespole już nie zagra. Jarosław Fojut, do niedawna piłkarz Stali, a obecnie dyrektor sportowy uznał, że warto do piłkarza wyciągnąć dłoń. - Ma bardzo duże doświadczenie z gry w wyższych ligach, europejskich pucharach w reprezentacji Polski. Po nim widać, że w każdym meczu oddaje serce i nie inaczej będzie w Stali - stwierdził Fojut. - Miałem dłuższą przerwę od treningów i nie mogłem doczekać się powrotu na boisko. Cieszę się, że przygotowania się już rozpoczęły. Mam nadzieje, że ta współpraca będzie owocna - mówił Małecki w klubowej telewizji. A w sparingu jego koledzy poszli za ciosem. Pirulo sfaulował przed polem karnym rywala, z rzutu wolnego pięknie uderzył Piotr Głowacki i było 2-0. Arndt był bez szans. Łodzianie też mieli szansę, ale strzały Jana Sobocińskiego i Antonio Domingueza bronił Gerard Bieszczad. Po przerwie na uzupełnienie płynów ŁKS uzyskał przewagę, ale piłkarze grali nieskutecznie. W drugiej połowie z pierwszego składu został tylko Stipe Jurić. I trzeba przyznać, że szkoleniowiec miał nosa. Bośniak wykorzystał nieporozumienie wśród obrońców Stali i zdobył kontaktową bramkę. Łodzianie osiągnęli przewagę, ale strzały Javiego Moreno, Ricardinho i Mikkela Rygaarda bronił Wiktor Kaczorowski. ŁKS napierał, a gole zdobyli rzeszowianie. Wyprowadzili błyskawiczną kontrę i w sytuacji sam na sam Rafał Maciejewski pokonał Marka Kozioła. To nie było koniec strzelania gości, którzy znów przeprowadzili świetną akcję, a do siatki ponownie trafił Maciejewski. ŁKS - Stal Rzeszów 1-4 (0-2) Gole: Jurić (47.) - Małecki (3.), Głowacki (14.), Maciejewski (80., 86.), ŁKS: Arndt - Bąkowicz, Dąbrowski, Sobociński, Klimczak - Tosik - Pirulo, Dominguez, Trąbka, Kelechukwu - Jurić. II połowa: Kozioł - Szeliga, Rozwandowicz, Marciniak, Koprowski - Kuźma - Javi Moreno, Rygaard, Ricardinho, Gryszkiewicz - Jurić (65. Wolski). Stal: Bieszczad - Marczuk, Góra, testowany, Głowacki - Kotwica, Wolski, Michalik - Małecki, Olejarka, testowany. II połowa: Kaczorowski - Mustafjejew, Szeliga, testowany, Kostkowski - testowany, testowany, Szczypek - Maciejewski, Szczepanek, testowany. AK