3,5 tysiąca kibiców na stadionie i kolejne tysiące w telewizji Polsat Sport obejrzało naprawdę dobre spotkanie. ŁKS kontrolował spotkanie, dwa razy częściej był przy piłce, a mecz więcej toczył się na połowie tyszan. Goście oddali 21 strzałów - po osiem celnych i niecelnych, a pięć zostało zablokowanych. Najczęściej strzelali Hiszpanie - po cztery razy próbowali Antonio Dominguez, Pirulo i Javi Moreno. Trener Derbin komplementował rywali. Trafił tylko pierwszy z nich. - Spodziewaliśmy się, że tak będzie wyglądał mecz. ŁKS to klasowy przeciwnik, który ma w zespole bardzo dobrych zawodników potrafiących indywidualnie stworzyć sytuacje. Nękali nas szybkimi akcjami, prostopadłymi podaniami i duża liczbą strzałów. Dzięki charakterowi i poświeceniu drużyny wyciągnęliśmy maksa z tego spotkania - przyznał. ŁKS prowadził od 52. minuty po ładnym strzale Domingueza, ale kwadrans przed końcem pięknym uderzeniem punkt uratował Krzysztof Wołkowicz. - Kibicie zobaczyli dobre spotkanie, w którym nie brakowało sytuacji. Kontrolowaliśmy mecz, ale niestety po strzeleniu gola, dość szybko pozwoliliśmy rywalowi wyrównać. Nie potrafiliśmy zdobyć drugiej bramki. Jestem zadowolony gry, choć z wyniku mniej, bo chcieliśmy przywieźć trzy punkty - stwierdził trener Vicuna. - Zabrakło nam skuteczności. Stwarzaliśmy sytuacja bramkowe, nasz styl to posiadanie piłki i jej rozgrywanie, ale celem jest strzelanie goli. Jeśli będziemy mieli więcej okazji do zdobycia gola, to zawsze będziemy bliżej wygranej. W 83. minucie z boiska z trudem zszedł Dominguez. Hiszpan w poprzednim sezonie był siła napędową ŁKS - m. in. strzelił 10 goli. Te rozgrywki też rozpoczął od bramki. Widać było, że ma problem mięśniowy. - Nie wiem jaka groźna jest kontuzja, bo potrzeba badań, ale nie wygląda to dobrze - przyznał Vicuna. Hiszpański szkoleniowiec był zadowolony z dobrego występu 20-letniego Mateusza Bąkowicza, dla którego był to drugi mecz w ŁKS, ale pierwszy w podstawowym składzie. Po drugiej stronie obrony był doświadczony Bartosz Szeliga, ekspiłkarz GKS Tychy. - Mateusz to młody zawodnik, który już w sparingach i treningach przed sezonem pokazał się dobrej strony. Jestem z niego zadowolony - mówił szkoleniowiec. - Szeliga zagrał solidnie, był aktywny też w ataku i pomagał przy stałych fragmentach. Nie mam do niego pretensji. ak