Łodzianie z powrotu do ekstraklasy po siedmiu latach w niższych ligach cieszyli się w Jastrzębiu Zdroju. W meczu 32. kolejki 1. ligi wygrali z miejscowym GKS-em 2-0 po dwóch golach Łukasza Sekulskiego. Dzięki trzem zdobytym w sobotę punktom trzecia w tabeli Stal Mielec straciła szanse na dogonienie ŁKS-u, zajmującego drugą, premiowaną awansem pozycję. Szkoleniowiec ŁKS-u przyznał, że plan awansu jego zespół zrealizował z dwuletnim wyprzedzeniem. - Założenia były takie, że przychodząc do ŁKS-u podpisałem kontrakt na dwa lata i przez dwa lata mieliśmy budować zespół, a później ewentualnie starać się o awans. Sytuacja przebiegała jednak tak, że po rundzie jesiennej byliśmy na tyle wysoko, iż przed wznowieniem zajęć w styczniu powiedzieliśmy sobie jasno: "walczymy o ekstraklasę" - tłumaczył Moskal, który do łódzkiego klubu trafił przed obecnym sezonem. Oceniając drogę do najwyższej klasy rozgrywkowej powiedział, że każdy z rozegranych w tym sezonie meczów był trudny. Wskazał, że od zwycięstwa w marcu w Mielcu, gdzie łodzianie pokonali 1-0 najgroźniejszego rywala w walce o awans, wszystko było w rękach jego zespołu. - Od nas zależało, co się dalej wydarzy. Nie patrzyliśmy na to, jak gra Stal, tylko skupialiśmy się na sobie - zapewnił 52-letni trener. Dodał, że cieszy go nie tylko sam awans, ale również styl, w jakim drużyna go wywalczyła. Piłkarze ŁKS-u strzelili dotychczas 53 gole - najwięcej w lidze - i stracili tylko 20. - To zasługa zawodników, że podporządkowali się pewnym regułom i temu, co chcemy robić. Od nich wiele zależało. Cieszę się, że udało się awansować w dobrym stylu. Dla trenera nie ma nic przyjemniejszego - podkreślił Moskal. Zapewnił, że on i jego sztab szkoleniowy twardo stąpają po ziemi i do końca studził głowy swoich piłkarzy. - Teraz mamy awans i dwie kolejki do końca, będziemy więc spokojnie myśleć, co dalej - zaznaczył, pytany o plany związane z grą w ekstraklasie. Jak dodał, nadszedł czas na świętowanie, ale do końca sezonu jego piłkarze chcą utrzymać wysoki poziom. ŁKS, który dwukrotnie zdobył tytuł mistrza Polski, ostatni raz w ekstraklasie występował w sezonie 2011/12. Do elity zespół z Łodzi wraca po latach odbudowy klubu, która rozpoczęła się na piątym poziomie rozgrywkowym. Kapitan i wychowanek ŁKS-u Michał Kołba, który przeszedł drogę od trzeciej ligi do ekstraklasy, przyznał, że łodzianie wracają tam, gdzie ich miejsce. - To spełnienie marzeń. Bardzo długo na to pracowaliśmy. Pamiętam te wszystkie mecze w Przysusze czy innych miejscowościach w trzeciej lidze. Dla mnie to wynagrodzenie tych ciężkich chwil, które w klubie na początku tej drogi bez wątpienia były. Teraz jesteśmy mega szczęśliwi, zrobiliśmy kawał dobrej roboty - podsumował 27-letni bramkarz. Dodał, że awans nie jest dziełem przypadku, bo - jak wskazał - gra wyglądała bardzo dobrze. - Ten zespół począwszy do trzeciej ligi, przez drugą i pierwszą cały czas robił krok do przodu. Jesteśmy coraz mocniejszą drużyną, gramy coraz lepiej. To jest bardzo ważne, że się rozwijamy, dzięki czemu jesteśmy w ekstraklasie - zauważył Kołba. Po 32. kolejkach ŁKS ma 65 punktów, o cztery mniej od prowadzącego Rakowa Częstochowa i siedem więcej od trzeciej w tabeli Stali. W tym sezonie drużyna Moskala zwyciężyła w 19 meczach, w ośmiu zremisowała i przegrała pięciokrotnie. W tym roku zaś łodzianie udowodnili, że w pełni zasługują na przydomek "Rycerze Wiosny" - od marca, kiedy wznowiono rozgrywki, odnieśli bowiem dziewięć zwycięstw w 11 meczach, w których stracili zaledwie dwa gole. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę 1. ligi Autor: Bartłomiej Pawlak