W barażach o ekstraklasę obydwa zespoły przegrały z tym samym rywalem. W półfinale GKS odpadł z Górnikiem Łęczna po rzutach karnych, a w finale ŁKS przegrał z tym zespołem 0:1. Łodzianie i tyszanie obeszli się więc ze smakiem i przystąpili do rozgrywek z mocnym postanowieniem poprawy. Spróbować raz jeszcze - Jesteśmy bogatsi o kolejne doświadczenia i na bazie, mimo wszystko dobrego sezonu, chcemy w tym nowym spróbować raz jeszcze, tylko skutecznej - obiecał Artur Derbin, trener GKS. Trener Kibu Vicuna oceniał, że w GKS zagra ośmiu zawodników z poprzedniego sezonu, ale się pomylił. Był tylko jeden nowy - Tomas Malec. W swoim zespole dał za to szanse debiutu czterem piłkarzom - bramkarzowi Markowi Koziołowi, obrońcy Bartoszowi Szelidze (były zawodnik tyszan), skrzydłowemu Javiemu Moreno i napastnikowi Stipe Juriciowi. Na ławce rezerwowych zasiadł też oczywiście nowy szkoleniowiec. Przed spotkaniem chwilą ciszy uczczono 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Tyszanie nie nadążali Goście zaczęli od mocnego uderzenia - niewiele brakowało, by po niespełna minucie prowadzili. Prawą stroną zaatakował Michał Trąbka, wstrzelił piłkę w pole karne, a tam mocny strzał z około 11 metrów Maksymiliana Rozwandowicza został zablokowany. Po chwili Trąbka kopnął nad bramką, Bartosz Szeliga trafił w obrońcę, a Antonio Dominguez kopnął tuż obok słupka. A to wszystko wydarzyło się w niewiele ponad pięć minut. Łodzianie byli bardzo ruchliwi, szybko rozgrywali piłkę, a gospodarze z trudem za nimi nadążali. ŁKS próbował wysoko odbierać piłkę i momentami zamykał tyszan na ich połowie. W końcu na strzał z 30 metrów zdecydował się Dominguez, Konrad Jałocha odbił piłkę przed siebie, ale przed dobitką Juricia GKS uchronił Łukasz Sołowiej i doznał kontuzji. Kontuzje gospodarzy Gospodarze nawet jak mieli okazję do kontrataku, to najczęściej w kluczowym momencie źle podawali. Nie byli w stanie wykorzystać atutu nowego napastnika, czyli mierzącego 199 cm Malca. Przez pół godziny żadne dobre podanie nie dotarło do Słowaka. Tuż przed końcem pierwszej połowy GKS udało się wyjść z szybkim atakiem, ale Bartosz Biel dał się zablokować Maciejowi Dąbrowskiemu. W tej akcji doznał jednak urazu i - podobniej jak Sołowiej - musiał opuścić boisko. W doliczonym czasie groźny strzał Łukasza Grzeszczyka świetnie odbił Kozioł. Bomba Domingueza Po zmianie stron nadal przeważał ŁKS. Po stracie Sebastiana Stebleckiego na bramkę GKS popędził Moreno, ale Jałocha znów się dobrze spisał. I ponownie w ciągu pięciu minut po wznowieniu gry goście mieli trzy okazje na zdobycie gola. W 52. minucie bramkarz tyszan nie zdążył zareagować po mocnym strzale Domingueza. To był 15. strzał łodzian w tym meczu. I nagle okazało się, że tyszanie też potrafią założyć wysoki pressing. W końcu udało się wykorzystać wzrost Malca, ale Kozioł dwukrotnie świetnie interweniował po strzałach głową Słowaka. To jednak wciąż ŁKS był w natarciu. Świetnie w dryblingu radzili sobie Moreno i Pirulo. Bardzo dużo na boisku widział Trąbka. Tyle że brakowało kropki nad i, bo przewaga jednej bramki to nie było dużo, zwłaszcza że łodzianom zdarzały się momenty niefrasobliwości w obronie. Zmiany zadziałały Trener Derbin próbował odwrócić losy spotkania i już w 71. minucie wykorzystał limit zmian. I podziałało -najpierw Kacper Piątek pomylił się o centymetry. Po rzucie rożnym z piłką minął się Kozioł, ta trafiła do Krzysztofa Wołkowicza, który zza pola karnego pięknym strzałem doprowadził do remisu. Łodzianie jakby trochę opadli z sił, a do tego urazu doznał Dominguez. Trener Vicuna zdecydował się na zmiany i wprowadził dwóch defensywnych pomocników. Szkoleniowiec chyba zauważył, że jego podopieczni tracą przewagę i są coraz rzadziej przy piłce. We wcześniej rozegranych meczach sezon od mocnego uderzenia rozpoczęła Miedź Legnica, która rozbiła w Opolu Odrę aż 4:1. W drugim meczu Korona Kielce pokonała beniaminka Skrę Częstochowa 2:0.GKS Tychy - ŁKS 1-1 (0-0) Gole: Wołkowicz (74.) - Dominguez (52.) GKS: Jałocha - Mańka, Sołowiej (26. Nedić), Szymura, Wołkowicz - Staniucha (71. Kozina), , Steblecki, Grzeszczyk, Żytek (71. J. Piątek), Biel (44. K. Piątek) - Malec (71. Jaroch). ŁKS: Kozioł - Bąkowicz, Dąbrowski, Marciniak, Szeliga - Rozwandowicz (83. Tosik) - Pirulo (80. Wolski), Dominguez (83. Rygaard), Trąbka, Moreno - Jurić (72. Janczukowicz). Żółte kartki: Wołkowicz - Rozwandowicz. Sędzia: Wojciech Myć. ak