Piotr Jawor: Chciałem pana zapytać o ostatni mecz Wisły. Leszek Lipka, były piłkarz Wisły Kraków i reprezentacji Polski: - O nie... No właśnie. Ostatni raz taki wynik u siebie Wisła zanotowała w 1989 r., a pan wszedł wówczas jako rezerwowy. - Pamiętam tamto spotkanie i wspominałem nawet ten mecz, gdy podczas sobotniego spotkania siedzieliśmy na trybunach. Choć przyznam, że do końca nie dotrwałem... Zresztą zawsze wychodzę wcześniej, inaczej ze stadionu wyjeżdżałbym półtorej godziny. Wracając do meczu - walczyliśmy wtedy o utrzymanie, ale wyżej chyba z Wisłą nigdy nie przegrałem... Czytałem w relacjach, że przegraliście tak wysoko, bo było wam nie po drodze z trenerem Aleksandrem Brożyniakiem. - Może było nam nie po drodze, ale na pewno nie na tyle, by grać tak, by spaść z ligi! Walczyliśmy o utrzymanie, a klub zawiesił pięciu zawodników. To tak, jakby władze pogodziły się z tym, że polecimy! Uzasadniano to tym, że ci zawodnicy się nie angażowali. A przecież jak nie idzie, to nie idzie całej drużynie. Równie dobrze można było całą drużynę zawiesić. Jak się panu podoba dzisiejsza Wisła? - Na początku wydawało mi się, że coś z tego będzie. Przede wszystkim u siebie było widać, że grają tak, by wygrać. Po pięciu zawodników podłączało się do ofensywy, widać było, że chcą rozstrzygnąć mecz. Ze Śląskiem nie było jednak żadnego takiego zawodnika, a niektórzy nie potrafili podać na trzy metry. Nie wiem, czy Śląsk tak na nich usiadł? Dawno nie widziałem Wisły tak bardzo bezradnej. Należy ten mecz traktować jako wpadkę czy większy problem? - Mówili, że trener przekombinował z ustawieniem i dopiero po pół godzinie zaczął ratować się zmianami. U siebie nie wolno jednak grać defensywnie, tylko należy "usiąść" na rywalu. Za Gul’i na początku wyglądało to fajnie, ale nie wiem, co się teraz podziało. Może na stadionie był ktoś z Cracovii i przed derbami Wisła nie chciała się odsłaniać (śmiech). Tyle tylko, że to Cracovia może rozdawać karty w derbach. - Na razie to trzeba skoncentrować się na meczu z Wisłą Płock, która u siebie jest bardzo groźna. Wisła powinna wziąć tam remis w ciemno? - Tak, po takim blamażu to na pewno. To by ich podbudowało przed derbami, inaczej mogą wpaść w dołek. Za pana czasów po takich porażkach było integracyjne wyjście na piwo czy raczej nerwy w szatni? - To wyglądało trochę inaczej, byliśmy bardziej zżyci, bo pochodziliśmy z Krakowa. Każdy wiedział, co się u kogo w domu dzieje. Znały się żony, dzieci, po meczach chodziliśmy na piwko do Cracovii. Niektórym języki się rozwiązywały i można było porozmawiać sobie szczerze o pewnych kwestiach. U nas była atmosfera, a dziś każdy piłkarz z innej parafii, niektórzy nie potrafią się dogadać nawet z powodu różnic językowych. Jak my np. przegrywaliśmy z Cracovią, to chodziliśmy kanałami, bo wstyd się było ludziom pokazać. W końcu byliśmy stąd! To były prawdziwe derby. Czasy się jednak zmieniają i nic człowiek na to nie poradzi. Ważne, że Wisła i Cracovia ciągle istnieją. Wisła Kraków - Wisła Płock. Gdzie i kiedy oglądać? Mecz Wisła Kraków - Wisła Płock w niedzielę o godz. 12.30. Transmisja w Canal+ Sport i Canal+ Sport3, relacja tekstowa w Sport.interia.pl.Rozmawiał Piotr Jawor