Nie da się ukryć, że zmierzająca powoli do końca kariera piłkarska 33-letniego Michała Masłowskiego zostawi uczucie niedosytu. To zawodnik, który najlepszy okres w przygodzie z piłką zanotował na samym jej początku, w latach 2011-14 grał pierwsze skrzypce w Zawiszy Bydgoszcz, z którym awansował do Ekstraklasy i zdobył Puchar Polski. W grudniu 2014 r. zadebiutował w reprezentacji Polski i przeszedł do Legii Warszawa, za kwotę 800 tysięcy euro. Ogromne pieniądze i ogromne były też oczekiwania wobec pomocnika. Ten jednak zawiódł na całej linii i stopniowo schodził w dół ligowej hierarchii. Każdy kolejny jego klub był w niej niżej: Piast Gliwice, chorwacka Gorica, I-ligowe Zagłębie Sosnowiec. Dziś ogłoszono, że 33-letni Masłowski związał się kontraktem z zaledwie IV-ligową Gwardią Koszalin. Gwardia na półmetku rozgrywek zajmuje czwarte miejsce w zachodniopomorskiej IV lidze, tracąc do liderującej Floty Świnoujście 13 punktów. Przed Gwardią, która ma jeden mecz zaległy plasują się jeszcze Kluczevia Stargard i lokalny rywal Bałtyk. Gwardia ma najwyraźniej mocarstwowe ambicje i chce nawiązać do złotych czasów koszalińskiego futbolu, gdy w latach 70., 80. i 90. XX wieku epizodycznie grywała na zapleczu Ekstraklasy. O powadze koszalińskiego projektu świadczy osoba trenera Ireneusza Kościelniaka, który prowadził m.in. GKS Katowice i Miedź Legnica w I lidze oraz pozyskanie szeregu graczy z Kotwicy Kołobrzeg, która jest liderem II ligo. Są to: Dominik Chromiński, Dawid Cempa, Rafał Maćkowski i Oskar Kaźmierczak. Maciej Słomiński, INTERIA