W piątek hit Ekstraklasy - Lech Poznań podejmuje Wisłę Kraków (godz. 20.30, relacja w Interii). Dla kilku zawodników ten mecz to nie tylko piłkarska rywalizacja, ale też powrót do kluczowych decyzji w życiu. Lech Poznań - Wisła Kraków. Moskal nie chciał, ale musiał W lipcu 1990 r. wiślacką część Krakowa okryła rozpacz. Klub ledwie wiązał koniec z końcem i musiał podjąć decyzję, która do dziś określana jest "katastrofalną". By ratować budżet, Wisła sprzedała Lechowi Kazimierza Moskala. Kibice wyszli na ulice i pikietowali pod siedzibą klubu, bo nie mogli pogodzić się z odejściem ulubieńca. Podobnie jak Moskal, który po ogłoszeniu decyzji, zalał się łzami. - Z żalem, ale też z konieczności, musieliśmy go sprzedać. Uzyskane pieniądze pozwolą drużynie na w miarę spokojne życie - tłumaczył prezes Ludwik Miętta - Mikołajewicz, ale przekonał niewielu. Wisła za swojego lidera otrzymała dwa miliardy starych złotych. Moskal w Poznaniu zdobył dwa mistrzostwa i dwa superpuchary Polski. Wrócił do Krakowa, gdy sytuacja Wisła była już dużo lepsza i sięgnął po dwa mistrzostwa, dwa puchary i jeden superpuchar Polski. Później był również trenerem Wisły i do dziś przy Reymonta traktowany jest jak legenda. Lech Poznań - Wisła Kraków. Żurawski i Głowacki strzałem w "dziesiątkę" Na przełomie wieków sytuacja wywróciła się do góry nogami. To w Poznaniu zaczęli liczyć każdy grosz, a w Krakowie milionami sypał Bogusław Cupiał. Jego trenerzy brali niemal każdego, kogo chcieli, więc w końcu przyszedł czas na Lecha. Stamtąd Wisła w połowie 1999 r. kupiła Macieja Żurawskiego, a kilka miesięcy później dołączył do niego Arkadiusz Głowacki. Przyszli szybko, zostali na lata. Żurawski z Poznaniem pożegnał się dwoma golami strzelonymi... Wiśle. A dokładniej wyglądało to tak, że w sobotę trafiał do bramki "Białej Gwiazdy", a tydzień później wybiegł już w koszulce z białą gwiazdą i to w podstawowym składzie. Dziś tego ruchu Żurawski chyba nie żałuje, bo dzięki Wiśle sporo zarobił, przebił się do reprezentacji, grał w europejskich pucharach, zdobył cztery mistrzostwa Polski i zapracował na transfer do Celtiku Glasgow. Co prawda na początku tęsknił za Poznaniem i gdy tylko miał dzień wolnego, to wsiadał na motocykl i pokonywał 450 km. Dziś jednak pod Wawelem osiadł na stałe. Podobnie jak Głowacki, który z Wisłą do dziś się nie rozstał, a w Krakowie spędził już pół życia. Pod Wawel przyjechał w wieku 21 lat. Zdobył sześć mistrzostw Polski, przez wiele lat był kapitanem, a dziś w klubie odpowiada za sprowadzanie piłkarzy. W Krakowie założył też rodzinę, jego żona otworzyła restaurację, wspólnie prowadzą również szkółkę piłkarską. Sam mówi, że krakusem nie jest, ale krakowianem już tak. A to znaczy, że doskonale poznał miasto, bo pod Wawelem za krakusa uznawany jest człowiek urodzony w tym mieście, a za krakowianina - wieloletni mieszkaniec. Lech Poznań - Wisła Kraków. Piekło Dolhy W 2007 r. przyszedł czas na kolejny głośny transfer z Wisły do Lecha. Równie głośny, co niespodziewany. Emilian Dolha powoli stawał się ulubieńcem krakowskich trybun i czołowym bramkarzem ligi. Zapewniał, że pokochał Kraków i mógłby tu spędzić kolejne lata. Mówił o mieście, kibicach, atmosferze, ale to wszystko poszło w niepamięć, gdy zgłosili się działacze Lecha z walizką pieniędzy. Dolha oficjalnie negocjował przedłużenie umowy z Wisłą (choć jej władze działały dość opieszale), ale po cichu rozmawiał też z Lechem i kilka tygodni później był już piłkarzem "Kolejorza". Czy dziś żałuje? Gdy przypomni sobie to, co wydarzyło się dwa miesiące później, to pewnie tak. 1 września Lech grał z Wisłą przy Reymonta, a dla wielu kibiców był to mecz Dolha vs krakowskie trybuny. Mecz z kretesem przegrany przez rumuńskiego bramkarza. Dolha był lżony, wygwizdywany, a na koniec wyśmiany przez 20 tys. ludzi. W pierwszej połowie wpuścił cztery bramki, z czego trzy po swoich błędach. Na drugą część już nie wyszedł, tylko zaszył się w klubowym autokarze. Później w Lechu zagrał już tylko kilka spotkań i rozwiązał umowę z Lechem. Wrócił do Rumunii, choć jeszcze w Krakowie zapewniał, że na boiskach swojej ojczyzny już nigdy nie zagra... W obu zespołach obecnie gra jeden zawodnik, który bezpośrednio zamienił Lecha na Wisłę. Klika miesięcy temu krakowianie pozyskali Huberta Sobola, który w Poznaniu grał głównie w rezerwach, a w pierwszym składzie "Białej Gwiazdy" na razie zaliczył łącznie 16 minut. Mecz Lech Poznań - Wisła Kraków w piątek o godz. 20.30, relacja w Interii. Piotr Jawor