Marquitos już na w 4. minucie został sfaulowany przez Rafała Janickiego, który za to zagranie powinien zobaczyć żółtą kartkę. Hiszpan był dość długo opatrywany, ale po chwili wrócił na murawę i wytrwał na niej kolejne 10 minut. W końcu został jednak zmieniony przez Juana Camarę. Zaraz po zejściu z murawy skarżący się na ból nogi pomocnik Miedzi został przewieziony do szpitala, a na stadion wrócił już po spotkaniu. Niestety - z gipsem sięgającym prawie do kolana, bo lekarze stwierdzili złamanie nogi. - Marquitos miał się poruszać między liniami (ataku i pomocy - przyp. red.), dawać nam jakość i pomagać w utrzymywaniu się przy piłce. Tego właśnie zabrakło. Weszliśmy w to spotkanie za mało agresywnie, nie byliśmy w stanie zneutralizować Lecha w środku pola, a Amaral i Tiba sporo się poruszali i dawali Lechowi przewagę - analizował po meczu trener legniczan Dominik Nowak. Po przerwie kibice na Stadionie Miejskim w Poznaniu mogli zobaczyć już lepszą wersję Miedzi, choć po drugim trafieniu "Kolejorza" poznaniacy mieli to spotkanie pod kontrolą. Aż do momentu, gdy kontaktową bramkę zdobył Mateusz Szczepaniak, bo wtedy Miedź poczuła realną szansę na wywalczenie choćby punktu. - Zawodnicy, którzy weszli na boisko, dali nam w dużym stopniu nadzieję, poprawili jakość w ofensywie. Brali też odpowiedzialność i starali się kreować sytuacje - mówił trener Nowak. - Muszę jednak przyznać, że te ostatnie 20 minut to trochę za mało i zdajemy sobie sprawę, że to nie był nasz dobry występ. Chyba za dużo było bojaźni, dlatego uważam, że Lech wygrał zasłużenie - zakończył trener Nowak. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy