Lech w niedzielę świętował swoje 95. urodziny - na trybunach zjawiło się ponad 40 tys. widzów, którzy jednak nie mieli powodów do radości. Jakby nie patrzeć, w jakimś stopniu było też święto Przemysława Pitrego i Pawła Sasina, bo oni też zapisali się w historii Lecha Poznań. Pierwszy grał tu w latach 2006-2008 (69 spotkań, 12 goli), drugi - w latach 2004-2005 (61 spotkań, 1 gol). Z obecnej kadry Górnika w "Kolejorzu" występowali także Szymon Drewniak, Grzegorz Piesio i Vojo Ubiparip, z Wielkopolski pochodzą Bartosz Śpiączka i Sergiusz Prusak, który deklaruje się nawet kibicem Lecha. To właśnie piłkarzom z Łęcznej remis przy Bułgarskiej sprawił ogromną frajdę - pierwszy w historii starć tych drużyn w ekstraklasie w Poznaniu. Wynik o tyle sensacyjny, że Lech wygrywał ostatnio z każdym, mógł zostać liderem, a Górnik to ostatnia drużyna Lotto Ekstraklasy. Na boisku różnicy tym razem nie było widać. - Wiedzieliśmy, że Lech u siebie wygrywa, zdobywa po trzy bramki i jest bardzo groźny. W pierwszej połowie udało nam się ich zatrzymać, w drugiej było już trochę gorzej. Spodziewaliśmy się, że ruszą na nas, bo są na fali, jest święto, urodziny, wielka publiczność. Tyle że my też mamy w zespole kilku doświadczonych zawodników, co z niejednego pieca już jedli i grali w takich meczach - mówił pomocnik Górnika Paweł Sasin. Jednym z takich zawodników jest Przemysław Pitry - w tym roku skończy 36 lat, zawsze był napastnikiem, choć skuteczność nie była jego wielkim atutem. Przy Bułgarskiej zadebiutował jednak jako... stoper, bo Franciszek Smuda szukał zastępcy dla nieobecnych Gersona i Macieja Szmatiuka. - Jak przed meczem zobaczyliście skład i ustawienie Przemka na stoperze, to pewnie myśleliście, że pomylił strony i ustawił się nie tam, gdzie powinien. Szacunek dla niego za to co dzisiaj zagrał! Ostatnio mniej występował, więc dla niego też było ważne, aby wejść na boisko i pokazać drużynie, że jest potrzebny - mówił Sasin. Pomocnik łęcznian liczy na to, że od meczu z Lechem rozpocznie się lepsza passa Górnika, który do bezpiecznego 14. miejsca traci w tej chwili pięć punktów. - W pierwszej połowie w Poznaniu pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi, bo na dziś Lech jest chyba drużyną grającą najefektowniej i najlepiej w lidze. Zdobywając punkt pewnie w tabeli się za wiele nie podźwigniemy, ale jak powiedział nam trener, to uświadomi, że możemy rywalizować z najlepszymi - oceniał Sasin. W najbliższych trzech kolejkach Górnika czekają jednak starcia z drużynami z dolnej strefy: Arką Gdynia, Wisłą Płock i Śląskiem Wrocław. To od zdobyczy w tych meczach będzie zależeć pozycja klubu z Lubelszczyzny w decydującej części sezonu. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że teraz czekają nas ważne spotkania, by po podziale punktów nie tracić za wiele do rywali. Wygranie dwóch, trzech meczów może sprawić, że pójdziemy mocno w górę. Wierzę, że po tym co prezentujemy i jak gramy, to się utrzymamy i zaczniemy punktować - kończy Sasin. Andrzej Grupa Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy