Interia: Jak pan ocenia Mustaphę Bangurę, którego testuje Wisła? Kamil Kosowski, były piłkarz Wisły, obecnie komentator NC+: - Nie wiem jak Bangura wygląda fizycznie i jak doszedł do siebie po kontuzji, ale piłkarsko ten chłopak się obroni. - A jeżeli ma jakiś drobny problem nadal, to dobrze trafił. W Wiśle mają fachowców nie lada w osobie Zbysia Woźniaka, Mariusza Urbana, Marcina Bisztygi. Oni mu pomogą i dojdzie do siebie. Ostatnio nie grał na wysokim poziomie, tylko w drugiej lidze. - Biorąc pod uwagę fakt, że zgodził się przyjechać na testy, a gra w reprezentacji kraju, to dla Wisły gra jest warta świeczki. Bangura nie obciąży budżetu klubu, na pewno warty jest uwagi. Jaka jest jego ulubiona pozycja? - Porównałbym go z Miroslavem Radoviciem. To ten sam typ. Może grać na "dziesiątce" (rozgrywający - przyp. red.), ale może też jako fałszywy napastnik. Strzela dużo bramek, potrafi dochodzić do sytuacji strzeleckich. W kilku aspektach jest nawet lepszy od "Rado". - Jest mocniejszy i lepiej kontroluje piłkę. Mówię o tym, co pamiętam ze wspólnej gry w Apollonie. Trener Smuda lubi zawodników, mających zmysł do grania w piłkę, trzymających ją krótko przy nodze. Dlatego wypowiadam te ciepłe słowa o tym piłkarzu. Podobno Mustafa rozbił się samochodem? - Tak, stało się to zaraz po moim odejściu. Pojechał na zgrupowanie reprezentacji kraju i tam miał wypadek, złamał nogę. Nie jest to jednak kontuzja, która całkowicie hamuje rozwój kariery. A w polskiej Ekstraklasie zawodników takich jak Mustafa nie jest wielu. Pytanie tylko, czy będzie Smudzie do taktyki pasował. Wydaje się, że jest idealny. - Nie wiem, jakie plany ma Wisła w stosunku do Semira Stilicia. Wisła ma plan zatrzymać go, ale różnice finansowe są spore. - Tym bardziej zasadne byłoby, jeżeli się spodoba sztabowi, spróbować Bangurę choćby w rundzie wiosennej. Taka próba w żaden sposób nie obciąży budżetu klubu. W niektórych spotkaniach wejdzie z ławki, w innych może pojawi się w pierwszej "jedenastce". Ten chłopak może pomóc Wiśle, a jak się nie sprawdzi, to strata będzie mała. Jeśli chłopak "wypali", to można opierać na nim grę. Nie przerazi się klimatu? Polska to nie Cypr. Gdy pojedzie z ekipą do Gdańska, 13 lutego może tam być ostry mróz i śnieg. - Nie wydaje mi się. Nie ma już u nas boisk zasypanych śniegiem, jak było 20 lat temu, wszystkie płyty są podgrzewane. - Pobyt na Cyprze charakterologicznie przybliżył go do Europy, współpracował z piłkarzami z różnych nacji. Za moich czasów on był młody, miał pstro w głowie, ale kontuzja go pewnie nauczyła pokory. Mimo wszystko to zastanawiające, dlaczego tak dobry zawodnik grał ostatnio w drugiej lidze Cypru, a to już poziom półamatorski. - Nie miałem z nim kontaktu, nie śledziłem jego występów i nie wiem, dlaczego nie znalazł miejsca w ekstraklasie. Proszę pamiętać o tym, że tam między klubami są niesnaski. Bangura była gwiazdą Apollonu, a takiemu ciężko o pracę w Omonii, Anorthosis, czy w Larnace. Dlatego pewnie grał w drugiej lidzie i strzelał sporo bramek, ale to nie jest poziom dla niego. Tam dominuje kopanina po nogach. Czy Wisła, jej skauci - na czele z Maciejem Żurawskim - radzili się pana w sprawie Mustafy Bangury? - Nie, ale przy okazji powiedziałem im, żeby go sobie zobaczyli. Wiślacy znali go już. Wiem też, że Legia Mustafę tez obserwowała. To nie jest zawodnik znikąd, czy taki, który przyjechał prosto z Sierra Leone. Apollon i czołówka ligi cypryjskiej w Polsce śmiało mogliby z najlepszymi konkurować. Sądziłeś, że doczekasz takich czasów, że Wisła będzie miała takie tarapaty finansowe? Kontrakt na poziomie 150 tys. euro, który kilka lat temu byłby normą, dziś to marzenie ściętej głowy. - Ja też o takim mogłem tylko pomarzyć, grając w Wiśle. Dziś taki a nie inny rynek mamy. Legia, Lechia, Lech płacą jeszcze wysokie kontrakty i oddalają się od innych drużyn pod tym względem. Na pocieszenie pozostałych powiem tylko tyle, że dziś za niewielkie pieniądze można znaleźć zawodników, którzy zagwarantują odpowiednią jakość. Wystarczy tylko poszukać. I nie bać się ryzyka. Rozmawiał: Michał Białoński