- Gdy Smuda obejmował Wisłę, byłem temu przeciwny. Po kilku miesiąc jego pracy, musiałem posypać głowę popiołem, bo zespół grał bardzo dobrze. Za to należy mu się duży szacunek. Mógłbym powiedzieć "a nie mówiłem", ale tego nie zrobię - w ten sposób decyzję o zwolnieniu szkoleniowca po słabych występach drużyny po przerwie zimowej skomentował w rozmowie z x-news były piłkarz "Białej Gwiazdy" Kamil Kosowski. Zaznaczył, że obecnie "wyczerpała się formuła", która pozwalała Franciszkowi Smudzie utrzymywać na powierzchni klub z problemami finansowymi i spadającą frekwencją na trybunach. W tym ostatnim aspekcie Kosowski upatruje przyczyny pożegnania się byłego selekcjonera z posadą. - Nie można mówić, że właściciel i działacze mają gorące głowy. Wisła musi walczyć minimum o europejskie puchary, żeby na stadion przychodzili kibice, a oni są przyzwyczajeni do innych wyników - podkreślił Kosowski, wskazując jednocześnie, że ich brak przy Reymonta oznacza coraz mniejsze wpływy do klubowej kasy. Zobacz: