Kamil Kuzera poprowadził kielecki zespół po tym, jak w czwartek klub rozstał się z Maciejem Bartoszkiem. Pod jego wodzą Korona na pięciu zakończyła serię meczów bez zwycięstwa."Najważniejsze, że udało nam się zrealizować to, co założyliśmy. Zagraliśmy 'na zero z tyłu', zdobyliśmy gola po stałym fragmencie. Na treningach i odprawie przedmeczowej powiedzieliśmy sobie, że będziemy w tym spotkaniu cierpieć, będziemy musieli przyjąć walkę i styl przeciwnika. Musieliśmy gonić za piłką, ale wiedzieliśmy, że będziemy mieć sytuacje, aby ten mecz rozstrzygnąć pozytywnie dla nas i udało się" - powiedział Kuzera, który dodał, że zwycięstwo jego drużyny mogło być bardziej okazałe."Przy większym spokoju i wyrachowaniu mogliśmy zdobyć więcej bramek po naszych kontratakach. Pozostaje nam pracować dalej i trzymać ten poziom. Mocno spięta garda i jedziemy do przodu" - podkreślił.Bramkarz Marek Kozioł, który po dwóch meczach na ławce rezerwowych znów pojawił się w pierwszym składzie Korony, przyznał, że zdobycie gola, a później utrzymanie prowadzenia to duży plus jego i kolegów."Goście mieli swoje sytuacje, raz dość mocno zagotowało się pod naszą bramką. Na szczęście wytrzymaliśmy i to ważne. Jeśli gram, staram się robić swoje. Nieważne kto w danej chwili występuje, liczy się to, ile Korona zdobywa punktów i jak gra cała drużyna" - zaznaczył Kozioł.Co zrozumiałe, w zupełnie odmiennym nastroju był trener gości."Było to bardzo słabe spotkanie, na bardzo niskim poziomie. Niewiele sytuacji bramkowych. My stworzyliśmy jedną, Korona też jedną, strzeliła bramkę, potem może jeszcze z raz nam zagroziła. To było wszystko do oglądania. Dzisiaj były irracjonalne wybory zawodników, złe decyzje, straszna nerwowość. Nie wiem, z czego to wynikało" - powiedział Tomasz Tułacz, który słabej postawy swojej drużyny nie chciał tłumaczyć brakami kadrowymi."Nie jest tajemnicą, że mamy problemy zdrowotne wynikające z pierwszej wiosennej kolejki. Sprawy covidowe robią swoje i nie jest łatwo to poukładać pod względem fizycznym. Nie szukamy usprawiedliwień. Jest kadra, która ma przed każdym meczem stawać w gotowości do realizacji celu i stworzenia widowiska, jakim jest mecz piłkarski. Dziś jesteśmy rozczarowani. Można przegrać mecz, ale jakość gry powinna być wyższa" - podkreślił szkoleniowiec Puszczy.Po tym zwycięstwie kielczanie z 25 pkt awansowali na 12. miejsce w tabeli, a Puszcza ma jeden więcej i jest dziewiąta.Autor: Janusz Majewski