Nie ma dnia, by media nie pisały o I-ligowym Motorze Lublin. Niestety, mimo awansu sportowego piłkarskiej drużyny, nie są to informacje pozytywne. Jest to zasługą kontrowersyjnego portugalskiego trenera, Goncalo Feio, który zasłynął rzutem plastikową kuwetą w głowę ówczesnego prezesa klubu, Pawła Tomczyka. Ku osłupieniu całej piłkarskiej Polski, właściciel Motoru, miliarder Zbigniew Jakubas zwolnił...nie trenera, a prezesa. Ten ostatni nie zostawił sprawy i złożył zawiadomienie do prokuratury, o czym informuje lubelska mutacja "Gazety Wyborczej". Prokurator zastrzega, że jeszcze nikomu nie przedstawiono zarzutów, a wszczęte śledztwo toczy się jedynie w sprawie. Śledczy dysponują obdukcją lekarską pokrzywdzonego. Wkrótce rozpoczną się przesłuchania świadków. Sprawa powinna się zakończyć jeszcze w tym roku. Sprawa Goncalo Feio trafiła do Prokuratury Gdyby Goncalo Feio usłyszał zarzuty, został oskarżony i skazany, jego kariera trenerska mogłaby dobiec końca. O patologicznej sytuacji w Motorze Lublin mówił nam w wywiadzie, były asystent Feio, Martin Bielec, a ostatnie dni na Lubelszczyźnie to prawdziwy rollercoaster. Najpierw piłkarze Motoru odmówili gry w sparingu z Górnikiem Łęczna, a to dlatego, że upływająca z końcem czerwca umowa Feio nie została przedłużona. Portugalczyk pożegnał się z drużyną, po tym jak o 23:30 otrzymał maila z informacją o zakończeniu współpracy. Kompromitujące oświadczenie Motoru Lublin Za kilka dni kontrakt trenera...jednak przedłużono o rok. Cisza nie trwała długo. Przy wyjeździe na obóz przygotowawczy Portugalczyk miał zwyzywać kierownika drużyny Dariusza Baryłę, a ten w konsekwencji tego zdarzenia zrezygnował z pracy w Motorze Lublin i nie pojechał na obóz z drużyną do Kielc. Podobna historia spotkała także jednego z asystentów Feio - Przemysława Jasińskiego, który solidarnie z kierownikiem zrezygnował ze współpracy z klubem. Ciąg dalszy z pewnością nastąpi. Maciej Słomiński, INTERIA