Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to dziś padnie rekord frekwencji na meczu ligowym w Polsce w XXI w. Obecny został ustanowiony w ubiegłym roku, także na Stadionie Śląskim, gdzie Ruch podejmował Widzew Łódź. Tamto spotkanie obejrzało 50 087 widzów, ale stadion nie mógł być do końca wypełniony, ponieważ w remoncie był jeden z sektorów. Z kolei dziś w Kotle Czarownic ma się stawić ponad 54 tys. widzów. - To będzie piłkarskie święto z racji oprawy, liczby kibiców oraz atmosfery. Pamiętam Stadion Śląski jeszcze z gry w reprezentacji i było tam bardzo głośno, mimo że nie jest to typowo piłkarski obiekt i odległość trybun do murawy jest dosyć duża. Czuć tam jednak, że dużo się dzieje, co powoduje podniesienie emocji i zwiększenie mobilizacji - podkreśla Mariusz Jop, trener Wisły. Dawid Szulczek, szkoleniowiec Ruchu: - Nie ma co ukrywać, że to wielkie święto dla kibiców Ruchu i Wisły. Moi zawodnicy dobrze znają ten stadion, choć nie wiem, czy będą w stanie odróżnić poszczególne przyśpiewki kibiców. Będzie taki tumult, że sama wrzawa doda nam motywacji do walki. Przerwa jak w Super Bowl Dzisiejsze spotkanie ma być wydarzeniem, które przejdzie do historii nie tylko pod względem liczby kibiców. Mecz ma mieć też specjalną oprawę, a kibiców na trybuny w specjalnym nagraniu zapraszał m.in. Robert Makłowicz. Oba zespoły na murawę wyprowadzą legendarni piłkarze obu klubów - Kazimierz Kmiecik z Wisły oraz Jan Benigier z Ruchu, którzy razem w 1976 r. zdobyli wicemistrzostwo olimpijskie. Z kolei w przerwie spotkania zagra C-BooL, jeden z najpopularniejszych polskich DJ-ów. - Pośród wielu propozycji pojawiła się też taka, by zaprosić znanego DJ-a, producenta. Trochę wzorem Super Bowl, zachowując wszelkie proporcje, uznaliśmy, że taki występ powinien mieć miejsce w przerwie. Perspektywa zagrania przed kilkudziesięciotysięczną publicznością na legendarnym stadionie była argumentem sprawiającym, że nie trzeba było C-BooLa na ten pomysł namawiać - opowiadał na oficjalnej stronie Ruchu Kuba Kurzela, spiker Ruchu. Spotkanie ma być wielkim wydarzeniem, ale w obu klubach pamiętają także o wymiarze sportowym. Choć podczas meczu pobity zostanie rekord Polski, a kibice obu zespołów darzą się sympatią, to jednak na końcu liczą się aspiracje obu zespołów, a te sięgają oczywiście awansu do Ekstraklasy. Oba kluby na razie są jednak daleko od realizacji planów. Co prawda Ruch zajmuje czwarte miejsce i jest w strefie barażowej, ale Wisła na razie jest poza nią, plasując się dopiero na siódmej pozycji. Szulczek: - Wiemy, że Wisła lubi grać w ataku pozycyjnym. Nie chcę zdradzać naszego pomysłu na ten mecz ani tego, czego spodziewamy się po rywalu, ale mamy swoją analizę dotyczącą gry w obronie, stałych fragmentów gry oraz sposobu, w jaki rywale budują akcje. "Szef" sędzią meczu Ruch - Wisła Prestiż spotkania podnosi również fakt, że poprowadzi je najlepszy polski arbiter - Szymon Marciniak, który sędziował m.in. finał mistrzostw świata w Katarze. - Wszyscy wiemy, jaką ma markę i jak potrafi prowadzić spotkania. Raczej układa sobie wszystko po swojemu i jest prawdziwym szefem na boisku. Myślę, że nie będzie żadnych kontrowersji, a mecz przebiegnie płynnie - tak, by był atrakcyjny dla kibiców i zakończył się w zdrowiu wszystkich zawodników - podkreśla Maciej Sadlok, który w Wiśle spędził osiem lat, wkrótce podobny staż będzie miał także w Ruchu i dla obu klubów ma jedno życzenie: - Życzę sobie, żeby były w Ekstraklasie. Ruch i Wisła to marki, które pokazują siłę kibicowską, mają bogatą historię i znaczenie dla polskiej piłki. Gdy takie drużyny grają na najwyższym poziomie, jest to korzystne dla wszystkich - dodaje Sadlok. Na dzisiejsze spotkanie ręce zacierają także władze Stadionu Śląskiego. "Każdy rekord pobity na Stadionie Śląskim stanowi dla nas wyróżnienie i powód do dumy, dlatego jeśli frekwencja będzie rekordowa, to z pewnością będziemy komunikować ten fakt" - poinformowało Interię biuro prasowe Stadionu Śląskiego. Piotr Jawor