W środę łodzianie podejmą GKS Jastrzębie (godz. 18) i będą faworytem meczu. Podobnie było w spotkaniach ze Skrą Częstochowa i Puszczą Niepołomice. Piłkarze trenera Vicuni wywiązali się z tej roli - zdobyli po trzy punkty, choć nie obyło się bez problemów. Najtrudniej było w Niepołomicach, bo pierwsza bramka padła dopiero w 77. minucie. - Nie czekamy na strzelenie gola do końcówki spotkań. Zawsze chcemy zdobyć ją jak najszybciej, ale rywal też jest na boisku. Z Puszczą w pierwszej połowie dobre okazje mieli Stipe Jurić czy Bartosz Szeliga. Jeśli podkręcamy tempo, to rywal może w końcu nie dać rady i wtedy szanse na gola rosną - mówi Hiszpan. Szkoleniowiec podkreśla, że to jego piłkarze we wszystkich meczach w tym sezonie przeważali i tworzyli więcej sytuacji. Gorzej jednak jest ze skutecznością. - Najważniejsze to mieć więcej sytuacji od rywala. Oczywiście zdarzy się, że przeważasz i przegrasz, ale w kontekście całego sezonu, jeśli jesteś dłużej przy piłce, to przeciwnik za nią biega i się męczy. Przewaga w posiadaniu piłki i liczbie sytuacji przekłada się dobre wyniki - twierdzi Vicuna. - A my właśnie ją mamy. I to nie jest moje subiektywne odczucie, tylko dane statystyczne. To ŁKS w pierwszej lidze stwarza najwięcej okazji i najdłużej utrzymuje się przy piłce. W środę rywalem jest GKS Jastrzębie, które po trzech kolejkach ma na koncie jedną wygraną i dwie porażki. - Oni też nie lubią oddawać piłki. Poza pierwszym spotkaniem, w dwóch kolejnych mieli ją częściej niż rywale. Mają niezłych ofensywnych zawodników jak Daniel Feruga i Daniel Rumin. Zapowiada się więc ciekawe spotkanie - uważa Vicuna. - Każdy mecz jest inny. Czasem jest więcej miejsca między formacjami i można to wykorzystać. Czasem rywal jest lepszy na jednej stronie, to można atakować drugą. Wiem, że możemy grać lepiej, ale nie mogę nie być zadowolony z postawy zawodników na początku sezonu. AK