Minęły już emocje związane z opuszczeniem krakowskiego klubu? Kamil Kosowski: Było mi bardzo przykro i to uczucie zupełnie nie minęło. Pod koniec ostatniego sezonu ze strony władz Wisły docierały do mnie informacje, że moja gra jest oceniana pozytywnie. Tymczasem nie przedłużono ze mną kontraktu. Czułem, że mogę jeszcze pomóc nowemu trenerowi poskładać drużynę, zmotywować niektórych, szczególnie młodych, zawodników do lepszej postawy na boisku. Pozostało mi trzymać kciuki za Wisłę i oby zmiany dokonane przez trenera Franciszka Smudę okazały się pozytywne. Do tej pory nie zadeklarował pan, czy definitywnie kończyć karierę... - To pytanie, które najczęściej słyszę. Jest powiedzenie, żeby nigdy nie mówić nigdy. Sprawa jednak wygląda tak, że od najbliższego weekendu zacznę pracę jako ekspert piłkarski w jednej ze stacji telewizyjnych. Prawdopodobnie mój ostatni mecz w Wiśle będzie też ostatnim w karierze. Przy okazji, jakiego spotkania nastąpi pana debiut w nowej roli? - W piątek będę w Krakowie, jednak w trakcie spotkania Wisły z Górnikiem Zabrze będę pełnił rolę eksperta w studiu. Pracę komentatora zacznę od niedzielnej potyczki Ruchu Chorzów z Lechem Poznań. Skoro zaczyna się nowy sezon, nie może zabraknąć pytania o faworyta rozgrywek. Kto zdobędzie mistrzostwo Polski? - Moim zdaniem faworyt jest jeden - Legia Warszawa. Mam jednak nadzieję, że liga będzie ciekawa. Czarnym koniem może okazać się Lechia Gdańsk, którą poprowadzi Michał Probierz. W końcu powinno "zaskoczyć" Zagłębie Lubin. W Polsce w dużej mierze o wszystkim decydują pieniądze, a ten klub dysponuje pokaźnym budżetem. Trener Pavel Hapal ma do dyspozycji niezłych piłkarzy i wypadałoby, aby zaczął odnosić sukcesy. Oczywiście w walce o czołowe pozycje liczyć się też będzie Lech Poznań. Kto musi bać o się o utrzymanie? Czy wymieni pan w tym gronie Wisłę, czy są inni kandydaci? - Absolutnie nie powiem tak o Wiśle. Noszę ją w sercu i pragnę, aby zajęła jak najwyższe miejsce w tabeli. Widziałem jednak sparing z Ruchem Chorzów i gra "Białej Gwiazdy" wyglądała niepokojąco. Jednak słyszałem, że chłopcy byli zmęczeni po ciężkich treningach. Wracając do pytania, to nie chcę krzywdzić żadnego zespołu. Jednak przy problemach, o których słychać w Łodzi i Chorzowie, ciężko będzie utrzymać się Widzewowi oraz Ruchowi. Od tego sezonu rozgrywki Ekstraklasy uległy modyfikacji i wydłużeniu. Jak pan ocenia tę reformę? - Myślę, że dzięki niej będzie bardziej zacięta pierwsza faza rozgrywek. Będziemy świadkami wyrównanej walki o miejsce w górnej części tabeli, które zagwarantuje utrzymanie. Po podziale tabeli na pół moim zdaniem bardziej interesująca rywalizacja będzie w grupie zespołów broniących się przed spadkiem. Terminarz nowego sezonu T-Mobile Ekstraklasy