16 listopada nad ranem zmarł Kamil Durczok. Taka szokująca wiadomość obiegła media. Jak dowiedziała się Interia, dziennikarz miał krwotok i trafił do Centralnego Szpitala Klinicznego im. prof. Kornela Gibińskiego w Katowicach. Mimo podjętych prób nie udało się uratować jego życia. Przekazano, że Durczok zmarł o godzinie 4:23 "w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia". W maju dziennikarz informował w mediach społecznościowych o problemach zdrowotnych. Pisał, że wymagał hospitalizacji. Wówczas przez pół nocy przetaczano mu krew. Kamil Durczok był kibicem Ruchu Chorzów. To była jego wielka miłosć Durczok był Ślązakiem z krwi i kości, a także fanem piłki nożnej. W sierpniu 2014 roku wystąpił publicznie na murawie - w meczu TVP - TVN. Kilkukrotnie brał udział w spotkaniach meczowych polityków i gwiazd TVN-u. Pojawiał się również na trybunach, chociażby na meczu towarzyskim reprezentacji Polski z Koreą Południową w 2018 roku i na spotkaniach chorzowskiego Ruchu, którego był wiernym kibicem. Jego wielkim marzeniem było zasiąść na nowo wybudowanym stadionie swojej drużyny. Jak wspominał w jednym ze swoich felietonów, "Niebiescy" to jego wielka miłość. Było to w pod koniec sezonu 2016/2017, kiedy to Ruch zmagał się z ogromnymi problemami. Z klubem pożegnał się Patryk Lipski, na jaw wyszło, że chorzowianie zalegają z premiami dla swoich zawodników, PZPN cofnął im licencję, a na domiar złego "Niebiescy" spadli z Ekstraklasy. Dziennikarz odnosił się też do sytuacji z ostatniego meczu Ruchu w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Kibice wbiegli na murawę, a łapali ich... policjanci przebrani w kamizelki dla fotoreporterów. Sprawę potępiło Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Nie spodobała się też Durczokowi. Durczok nie doczekał się spełnienia wielkiego marzenia Dziennikarz nie doczekał się nowego obiektu Ruchu Chorzów. Niedawno poinformowano, że ostatnia próba pozyskania pieniędzy na budowę stadionu nie powiodła się. Władze miasta zwróciły się z wnioskiem o dofinansowanie z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, proszono też w Ministerstwie Sportu i Turystyki, lecz bez efektu.A przecież obietnica nowego stadionu przy ulicy Cichej została złożona już wiele lat temu przez prezydenta Andrzeja Kotalę. Kibice nie pozwalają o tym zapomnieć. W sierpniu zebrali się na rynku przed urzędem miasta i razem świętowali 6. rocznicę odsłonięcia makiety nowego stadionu swojej drużyny. Mieli ze sobą tort, a na nim ułożona została cyfra 2 521 500 mająca symbolizować rzekomą kwotę do tej pory wydaną na obiekt, który nie powstał. Realizacja inwestycji wydaje się wciąż bardzo odległa.