U Jovanovicia po wielu badaniach stwierdzono chorobę o nazwie sarkoidoza. Polscy lekarze nie zezwolili mu na powrót na boisko po długiej przerwie. Wisła rozwiązała z nim kontrakt. Serb wkrótce potem powołał się na badania, jakie przeszedł w Szwajcarii, twierdząc, że może grać. - W Wiśle spędziłem 3,5 roku i zabrakło nam trzech minut, aby awansować do Ligi Mistrzów. Wyszliśmy z grupy w Lidze Europejskiej i przeżyłem tam wiele wspaniałych chwil. To, co wydarzyło się na początku tego roku, rzuca cień na mej przygodzie z Wisłą i to jest sprawa, którą prowadzi mój adwokat. Zawsze byłem w stosunku do tego klubu uczciwy, ale zdecydowali się na takie, a nie inne rozwiązanie. Mogę tylko przypuszczać, że chodzi o finanse, ale teraz sprawą zajmie się FIFA, gdzie oddałem ją do rozstrzygnięcia - powiedział Jovanović. Problem piłkarza zaczął się w styczniu 2014 r., gdy podczas rutynowych badań wykryto mu wadę serca. Po długim leczeniu i pozytywnej opinii specjalistów ze Szwajcarii, Marko w marcu wrócił do treningów. - Moja rehabilitacja przebiegała normalnie, planowo, powoli miałem wracać do treningów z Wisłą, ale po moim powrocie, po przerwie świąteczno-noworocznej krakowski klub zerwał mój obowiązujący jeszcze przez pół roku kontrakt, bez logicznego uzasadnienia - żali się Jovanović. W FIFA Wisła przegrała już z Cwetanem Genkowem i musi mu wypłacić ok. 650 tys. euro, a czeka ją porażka jeszcze z byłym bramkarzem Milanem Jovaniciem.