Część polskich klubów dość szybko osiągnęła porozumienie z piłkarzami dotyczące obniżenia zarobków na czas koronawirusa. O udanych negocjacjach szybko poinformowały choćby Pogoń Szczecin, Śląsk Wrocław, Wisła Kraków, czy Wisła Płock. Na wyrozumiałość piłkarzy nie mogą jednak liczyć kluby, które już wcześniej miały problem z regularnymi wypłatami. Nie ma się co dziwić piłkarzom Lechii Gdańsk, którzy przez kilka miesięcy nie dostawali pensji oraz nie mogli doprosić się wypłacenia premii za zwycięstwo w Pucharze Polski, od którego minął już rok. 30 kwietnia mijał termin spłaty zobowiązań - co Lechii udało się rzutem na taśmę, dzięki czemu wciąż może liczyć na licencję gry w Ekstraklasie w przyszłym sezonie.Niewiadomą jest za to sytuacja pierwszoligowego Radomiaka. Beniaminek I ligi zajmuje obecnie czwarte miejsce w tabeli, ale sytuacja nie jest wcale kolorowa. Dziennikarz Szymon Janczyk ujawnił, że zaległości w płatnościach klubu sięgają nawet nie tyle obecnego sezonu, co lat poprzednich. "Odbyłem wiele rozmów z ludźmi, którzy wciąż domagają się spłaty długów. Wiele osób zaznacza, że poszłaby na rękę, ale nikt w klubie nie odbierał nawet telefonu" - informował Janczyk. Według spływających z różnych źródeł informacji Radomiak dotychczas utrzymywał się na powierzchni, dzięki ugodom i kolejnym odkładaniem w czasie płatności. Dziś jednak cierpliwość wielu osób się wyczerpała.