Łodzianie mogli się obawiać przed starciem z Trójkolorowymi przede wszystkim tego, co może stać się w pierwszym kwadransie. GKS jest bowiem drużyną, która z wszystkich zespołów Fortuna 1. Ligi zdobyła najwięcej bramek właśnie pomiędzy 1-15. minutą gry. Przeprowadzone w ostatnim czasie testy na obecność wirusa SARS-CoV-2 w przypadku jednego z zawodników Widzewa Łódź dały wynik dodatni. Łącznie goście nie mogli w tym spotkaniu skorzystać z ośmiu zawodników. Okazało się jednak, że to Widzew szybko wyszedł na prowadzenie. Mateusz Możdżeń dostał podanie na wprost bramki przed polem karnym, zdecydował się na uderzenie w kierunku lewego słupka po ziemi. Ten manewr przyniósł sukces gościom, było 1:0. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! Możdżeń, który swego czasu słynął z umiejętności zdobywania bramek z dużej odległości, nie był jedynym, który wpisał się na listę strzelców w pierwszej połowie. W 23. minucie zrobił to także Szymon Lewicki, po tym jak z prawej strony w pole karne wpadł Oskar Paprzycki. Do połowy wynik brzmiał 1:1, choć tuż przed gwizdkiem sędziego drugiego gola na koncie powinien mieć GKS i Lewicki. Napastnik przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem Miłoszem Mleczko. Od startu drugiej części meczu zarysowała się optyczna przewaga gospodarzy, co udokumentowane zostało groźnym strzałem w 61. minucie Jana Biegańskiego. Najważniejsze było jednak to, co stało się dwie minuty później. Bartosz Biel z półwoleja umieścił piłkę w prawym okienku bramki i ekipa z Tychów prowadziła 2:1. Rezultat ten nie uległ już zmianie, choć bliżej podwyższenia byli Trójkolorowi, po kolejnym celnym strzale z dystansu. Dla tyszan zwycięstwo oznaczało przerwanie passy pięciu meczów bez zwycięstwa. Dało też ulgę od prześladujących drużynę remisów (cztery z poprzednich pięciu meczów GKS-u zakończyło się podziałem punktów).Zobacz wyniki, terminarz i tabelę I ligi GKS Tychy - Widzew Łódź 2:1 (1:1) Bramki: Szymon Lewicki (23), Bartosz Biel (61) - Mateusz Możdżeń (8) MR