Na pomeczowej konferencji trener Górali Jan Kocian komplementował grę zawodnika Górnika, który faktycznie, zagrał dzisiaj fantastyczne zawody. Na początku zdobył bramkę po efektownym trafieniu z rzutu wolnego. W 69. minucie kropnął z kolei z ponad 20 metrów, tak, że piłka wylądowała w "okienku" bramki bielszczan. - O wszystkim zdecydowała gra Kurzawy, który robił różnicę. Wiedzieliśmy o groźnych stałych fragmentach gry rywala, a mimo to daliśmy się zaskoczyć. Czwarta bramka strzelona nam przez Kurzawę, to podsumowanie jego dobrego występu - komentował trener Kocian. - Co do pierwszego trafienia, to zauważyłem, że bramkarz stoi na krótkim słupku. Uderzyłem więc po długim i wpadło. Co do mojego drugiego gola, to przyjąłem i uderzyłem, a piłka wylądowała w sieci. Najważniejsza jednak jest wygrana zespołu - podkreśla skromnie Kurzawa. Po 33 kolejkach I ligi, Górnik, który jeszcze miesiąc temu był daleko w tabeli, z kilkupunktowymi stratami do czołówki, jest na premiowanym awansem drugim miejscu w tabeli. Stało się tak po przegranej Zagłębia z Chrobrym w Głogowie 0-1 i wygranej GKS-u z Olimpią w Grudziądzu 2-0. Zabrzanie mają na swoim koncie 55 punktów, tyle samo co Chojniczanka, z którą jednak mają zdecydowanie lepszy bilans bezpośrednich gier. - Przed meczem nie wszystko zależało od nas, ale wyniki dobrze się poukładały, tak, że teraz zależymy wyłącznie od siebie - mówi przed ostatnim meczem z Wisłą Puławy Kurzawa. Jeśli w przyszłą niedzielę jedenastka z Górnika, wygra swoje szóste spotkanie z rzędu, to po roku wróci do Ekstraklasy. Michał Zichlarz, Zabrze