W meczu na stadionie im. Ernesta Pohla piłkarze spod Wawelu stworzyli sobie kilka wyśmienitych okazji do zdobycia bramek. Do siatki nie udało się jednak trafić ani nieskutecznemu Jesusowi Imazowi, ani Carlitosowi. Po strzale tego drugiego w 81. minucie z wolnego, piłka wylądowała na słupku. O ocenę tego spotkania zapytaliśmy Nikolę Mitrovicia. - Wiedzieliśmy jaka jest stawka tego spotkania - mówi pomocnik zespołu z Krakowa. - I my, i Górnik walczyliśmy o miejsce dające możliwość występów w europejskich pucharach. Nie graliśmy źle, bo stworzyliśmy sobie wiele sytuacji podbramkowych. Niestety, nie udało się ich wykorzystać. Szkoda, bo to można powiedzieć było takie finałowe spotkanie dla jednych i drugich. Zapłaciliśmy za te swoje okazje drogą cenę tracąc dwie bramki, jedną po stałym fragmencie gry, a drugą po prostej akcji przeciwnika. No cóż, tak bywa - mówi 31-letni pomocnik. Zdaniem serbskiego pomocnika "Biała Gwiazda" zagrała bardzo dobre spotkanie. - Na pewno zabrakło trochę szczęścia w tych sytuacjach, które sobie stworzyliśmy, a których nie wykorzystaliśmy. Sam nie wiem ile ich było. Sześć czy siedem? Za to płacisz potem drogą cenę - podkreśla grający dobre spotkanie Mitrović. Ostatecznie w europejskich pucharach, po 24 latach przerwy zagra Górnik Zabrze. Doświadczonego pomocnika Wisły, który grał przecież w wielu zagranicznych klubach pytamy o ocenę młodego zespołu prowadzonego przez Marcina Brosza? - Grają zupełni inny rodzaj piłki od tego, który my prezentujemy. Bazują na szybkim kontrataku i na stałych fragmentach gry. Jak pokazują wyniki dobrze im to wychodzi. Pokonali Legię, pokonali Lecha, Jagiellonię. To o czymś świadczy. My możemy żałować nie wykorzystanych szans przez nas - zaznacza Mitrović. Michał Zichlarz, Zabrze Zobacz wyniki polskiej Ekstraklasy