Dobre nastroje w Zabrzu. Po wygranej Górnika u siebie z Sandecją Nowy Sącz 2-0, zespół prowadzony przez Marcina Brosza, dalej liczy się w stawce drużyn, które wiosną będą się biły o miejsce w Lotto Ekstraklasie.
We wczorajszym meczu z ekipą z Nowego Sącza, która w dwóch pierwszych wiosennych spotkaniach zaaplikowała rywalom dziewięć goli, nie tracąc żadnego, w zespole Górnika nie było słabych punktów. Każdy z piłkarzy zaprezentował się z dobrej czy bardzo dobrej strony, także Szymon Matuszek, który musiał stoczyć wiele pojedynków z ostro grających Wojciechem Trochimem.
- Spodziewałem się, że pierwsze dwadzieścia-trzydzieści minut, to będzie taka walka z Wojtkiem i faule z jednej i drugiej strony. Cieszę się, że wychodziłem zwycięsko z takich pojedynków, bo ważne, żeby wygrywać też indywidualne starcia - podkreśla doświadczony pomocnik.
Bohaterem wczorajszego meczu, który na Stadionie im. Ernesta Pohla, oglądało 11,5 tys. kibiców, był Łukasz Wolsztyński. 22-letni skrzydłowy zdobył obie bramki, wiosną ma już na koncie cztery trafienia.
- Łukasz daje argumenty trenerowi, żeby grać w wyjściowym składzie, pomaga drużynie i sobie, a przy tym dobrze się rozwija. Mamy nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej, będziemy wygrywać chociaż po 1-0 i będziemy piąć się w tabeli - zaznacza Matuszek.
Po 22 kolejkach Nice I ligi Górnik zajmuje na razie siódme miejsce, z 33 punktami na koncie. Do lidera Chojniczanki jedenastka z Zabrza traci pięć punktów.
Michał Zichlarz, Zabrze