Po 22 kolejkach Lotto Ekstraklasy, jedenastka z Łęcznej zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, z ledwie 18 punktami na koncie. Przed trenerem Smudą niełatwe zadanie. Tak samo było jednak, kiedy zaczął pracę w klubie z Wodzisławia pod koniec 2004 roku. Drużynie prowadzonej wtedy przez Ryszarda Wieczorka nie szło już tak dobrze, jak w początkach jego pracy z zespołem, i klubowi działacze zdecydowali się na zmianę. Cel był jeden - utrzymanie się w 14-zespołowej wtedy Ekstraklasie. Po rundzie jesiennej zespół zajmował 11. lokatę z 13 punktami na koncie. O punkt więcej niż Górnik Łęczna oraz Lech i o pięć niż GKS Katowice. Wiosnę zespół Smudy zaczął nawet nieźle, bo od remisów w wyjazdowych spotkaniach z Amicą (2-2) i Zagłębiem Lubin (1-1). Potem przyszedł jednak mecz z Górnikiem Łęczna u siebie i przydarzyła się katastrofa. 9 kwietnia 2005 roku Odra doznała u siebie klęski przegrywając aż 0-5. Gole dla łęcznian zdobywali wtedy: Sławomir Nazaruk, Andrzej Kubica, Sławomir Szałachowski - dwa oraz Cezary Kucharski. - Nic nam wtedy nie wychodziło, a rywal co strzał to bramka. Takie mecze też się jednak zdarzają - wspomina Mariusz Zganiacz, wtedy najmłodszy zawodnik w zespole z Wodzisławia. Kiedy jeszcze kilka dni później Smuda i Odra przegrali kolejne spotkanie, u siebie z Cracovią 0-1, to nastroje w klubie były już bardzo złe, podobnie, jak teraz w Łęcznej. - Czasami lepiej przegrać raz 0-5, niż na przykład pięć razy po 0-1. Jagiellonia u siebie jest groźnym zespołem, więc nie ma co wyciągać daleko idących wniosków - podkreśla Zganiacz, który w Ekstraklasie, w barwach Odry, Korony, Legii, Świtu i Piasta rozegrał 177 meczów, w których zdobył 12 bramek. Winą za zły start po części obarczano trenera Smudę. Chodziło o zimowe przygotowania podczas których nie było zmiłuj. Zawodnicy pracowali tak ciężko, że niektórzy, jak najlepszy snajper zespołu Jacek Ziarkowski, mieli potem problemy z założeniem spodni, bo solidnie schudli... - Pierwszy czy drugi tydzień przygotowań były luźne, to były treningi wprowadzające. Potem było rzeczywiście ciężko - przypomina sobie Mariusz Zganiacz. Po porażkach z Górnikiem i Cracovią, Odra Smudy zdołała jednak potem pokonać na wyjeździe Legię 1-0, żeby ostatecznie utrzymać się w lidze po dramatycznych meczach barażowych z Widzewem Łódź. Ich bohaterem był Zganiacz, strzelając w pierwszym, wygranym na wyjeździe 3-1 meczu dwa gole. - Myślę, że trener Smuda ma na tyle doświadczenia, że da sobie radę w Łęcznej. W walce o utrzymanie będzie zresztą zaangażowanych więcej zespołów. Oprócz Górnika, także Piast czy Ruch. Być może jeszcze ktoś dojdzie - mówi "Zgani". W niedzielę jedenastka w Łęcznej gra u siebie, tzn. na stadionie w Lublinie, spotkanie o być albo nie być z Piastem, który ma o cztery punkty więcej od Górnika. To będzie jedno z najważniejszych spotkań dla trenera Smudy i łęcznian. Michał Zichlarz Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy