Trener Artur Derbin ciągle liczy na bezpośredni awans, a nie walkę o ekstraklasę w barażach. Pozycja GKS-u Tychy jest dobra - na pewno nie spadnie z trzeciego miejsca na którym się znajduje - to w barażach daje uprzywilejowaną pozycję czyli dwa ewentualne mecze na własnym boisku. GKS Tychy będzie nasłuchiwać - Dla nas wymarzony scenariusz to taki żeby na końcu sezonu cieszyć się z upragnionego awansu. Najpierw musimy wykonać jednak swoją pracę. Liczymy przy tym, że wydarzy się cud czyli odpowiednie wyniki na innych stadionach, które nam też pomogą - uśmiecha się Derbin. Będzie o to jednak bardzo ciężko. Zarówno wicelider z Niecieczy jak i lider z Radomia grają na własnym boisku: Bruk-bet ze Stomilem a Radomiak z Koroną. - Pewne jest, że w trakcie naszego meczu będziemy nasłuchiwali co dzieje się gdzie indziej. Będą za to odpowiadali asystenci, ja będę chciał się skupić na naszym meczu, na naszej robocie. Chcemy tego dnia zachować skupienie, nie wiem więc jeszcze czy będziemy przekazywali zawodnikom jak układają się inne spotkania - mówi Derbin. GKS Tychy prosi o wsparcie kibiców Przeciwnikiem w ostatniej kolejce będzie ŁKS, który na pewno już zagra w barażach. - Mieliśmy już możliwość oglądania ŁKS pod wodzą nowego trenera [Wojciecha Stawowego zastąpił Ireneusz Mamrot, przyp. aut.], ale ta drużyna się nie zmienia: w dalszym ciągu chce na boisku dominować, w dalszym ciągu chce być przy piłce i kreować sytuację. Ostatni mecz pokazał, że wróciła u nich radość grania. Przeciwko liderowi z Niecieczy rozegrali ostatnio bardzo dobre zawody [wygrali 3-2, przyp. aut.]. Zdajemy sobie sprawę, że to nie będzie prosty mecz i jesteśmy na tej bój przygotowani. Mamy już w głowie pewien plan, ustawienie. O tym kto wybiegnie na boisko zdecyduje dyspozycja dnia - trener Derbin nie chce oczywiście zdradzać szczegółów personalnych. - Analizowaliśmy fragmenty poprzedniego meczu (5-1 z Odrą w Opolu, przyp. aut.) za które zawodnikom za duże fragmenty należy się pochwała, ale jest też świadomość, że jeszcze jest trochę do poprawy. Prosimy kibiców o wsparcie w tym ważnym dla nas momencie, w tym ostatnim meczu - mówi Derbin. Czy tyski trener w kontekście miejsca w tabeli żałuje zgubionych gdzieś w trakcie sezonu punktów? - Mam w głowie mecze z GKS-em Bełchatów (ta drużyna spadła już z I ligi, w Bełchatowie było 1-1 a w Tychach 0-0, przyp.aut.). To były mecze na początku sezonu i na początku rundy rewanżowej więc u rywali była pełna mobilizacja. W Bełchatowie powinniśmy zamknąć temat już w pierwszej połowie, tak się nie stało a u nas ciężko było nam przebić się przez ich zasieki. GKS Tychy i sprawa Łukasza Grzeszczyka W najbliższym meczu na pewno nie zagra Łukasz Grzeszczyk, zdyskwalifikowany na trzy mecze po meczu z Widzewem Łódź. Nie wytrzymał tam nerwowo, lżony przez tamtejszych kibiców. Po wykorzystanym rzucie karnym Grzeszczyk ostentacyjnie pokazywał łódzkim kibicom swój numer na koszulce i wymachiwał rękami w ich stronę. Miał im też pokazać środkowy palec. Czy klub - w związku z ewentualną grą w barażach - zwracał się do PZPN z wnioskiem o skrócenie kary? - Nie. Z prostego powodu: kara jaką dostał była w regulaminie opisana jako minimalna. Siłą rzeczy nie było z czego zbijać... Co do Łukasza: jest zrozumienie, że czasem emocje biorą górę, bo Łukasz był w Łodzi mocno prowokowany - wyjaśnia trener Derbin. Od razu przyznaje, że zachowanie piłkarza było nieodpowiednie. - Na ten temat porozmawialiśmy sobie zarówno indywidualnie jak i z całą drużyną. Ale nie czas jest teraz na jakieś obrażanie się, jest czas żeby dać odpowiedź jako zespół na boisku, pokazać, że jesteśmy w stanie dać sobie radę bez Łukasza. Z drugiej strony jesteśmy w tym miejscu także dzięki niemu, drużyna dotarła w to miejsce razem z Łukaszem Grzeszczykiem. Cieszę się, że odpowiedzialność spoczywa na całej drużynie. A Łukasz wspiera drużynę (był na meczu z Odrą, przyp.aut.), bo w jedności siła - kończy z uśmiechem trener GKS-u Tychy.