Najpierw w 69. minucie do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Adam Deja. Uderzył w swój lewy róg, ale bramkarz GKS świetnie wyczuł jego intencję i sparował piłkę po uderzeniu pomocnika "Pasów". W dogrywce sytuacja się powtórzyła. W 109. minucie do karnego podszedł Krzysztof Piątek. Uderzył podobnie, jak Deja i Igaz znowu okazał się lepszy, wybijając pikę. - To nie było wyćwiczone. Po prostu, obroniłem - mówił po spotkaniu 30-letni bramkarz z Trenczyna. Po 120 minutach GKS remisował z Cracovia 1-1. W tej sytuacji o awansie decydowały karne. Wydawało się, że pierwszoligowiec, mając między słupkami Igaza, sprawi niespodziankę i wyeliminuje zespół z Ekstraklasy. Tak się jednak nie stało. Tym razem piłkarze "Pasów" zmobilizowali się i wykorzystali wszystkie swoje karne, wygrywając ostatecznie w karnych 4-1. - Dla kibiców był to fajny mecz, gra z przeciwnikiem z Ekstraklasy, to przecież zawsze coś fajnego. Szkoda, że nie udało mi się wybronić w serii karnych jeszcze jednej jedenastki - żałował po spotkaniu z zespołem z Krakowa Igaz. W 1/8 PP Cracovia zmierzy się z Zagłębiem Lubin. Michał Zichlarz, Tychy Puchar Polski: wyniki, tabela, drabinka, strzelcy