Marek Szczerbowski jest prezesem GKS-u Katowice od 2019 roku. Paweł Czado: Mówiło się, że może pan odejść ze stanowiska. A jednak pan zostaje. Marek Szczerbowski: - Były w przeszłości trudne kryzysowe momenty, ale udało się je wytrzymać. Po rozmowach z właścicielem czyli władzami miasta, mogę powiedzieć, że najpiękniejszy czas w GieKSie jest dla mnie i współpracowników właśnie teraz. Prezydent miasta jest bardzo mocno zaangażowany w klub i chce jego rozwoju. To mi odpowiada: jestem w tym klubie, bo jego rozwój leży mi na sercu, a ten rozwój właściciel gwarantuje. Podczas ostatnich niedawnych rozmów przedstawiłem szczegółowy raport. Zaznaczyłem te elementy, które powinniśmy powoli wdrażać, żeby klub systematycznie się rozwijał - adekwatnie do możliwości i celów. Zyskałem zrozumienie i akceptację. Wiadomo, co musi z siebie dać klub - wyniki - wiadomo co właściciel - infrastrukturę i sposób finansowania. To była świetna, długa rozmowa, która zdecydowała, że zostaję. Możemy więc rozwój klubu realizować choć przecież pandemia sprawiła, że nie było łatwo. Dlatego ograniczyliśmy wydatki: w stosunku do planu, który mi pozostawiono, o 10 mln zł w skali roku! Jak to możliwe?- Wprowadziliśmy nowatorskie narzędzia zarządcze wielosekcyjną organizacją. Pozwalają one na bieżąco analizować, czy i w jakim zakresie plany finansowe są realizowane. Wydaje się, że to zwykły excel, ale tak nie jest, szczegóły zostawię dla siebie. To narzędzie autorskie, nie sądzę, aby jakikolwiek klub sportowy w Polsce takie miał. W klubie czterosekcyjnym musieliśmy takie wprowadzić, bo bez niego budżet by się rozbuchał. Mamy pełną i szczegółową możliwość analizy wyników z miesiąca na miesiąc. Plan, wykonanie, plan, wykonanie... Nie ma możliwości żeby nagle pod koniec roku pojawił się problem, że nagle nie ma pieniędzy. Ale GKS przetrwał trudny czas, jest silniejszy. Silniejszy ludźmi i właścicielem. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Właściciel jest zdecydowany żeby finansować ten klub na dotychczasowym poziomie?- Na pewno nie mniejszym. Spojrzenie na klub determinuje wynik sportowy. A piłkarze, jego wizytówka, właśnie awansowali. - Wiadomo, że to co ludzi najbardziej interesuje to wynik sportowy. Ale nie można zapominać, że ten wynik to pokłosie działań organizacyjnych. Przeszliśmy potężną drogę zmian restrukturyzacyjnych, wspomniane ograniczania kosztów, czy zmiany sposobów finansowania. Siatkarze mieli się utrzymać, hokeiści i piłkarki mieli być w środku tabeli. Uznaliśmy, że piłkarze mają potencjał żeby awansować, choć brak tego awansu na pewno nie byłby "śmiercią" [nawiązanie do słynnego hasła sprzed lat: "ekstraklasa albo śmierć", przyp. aut.]. Z naszego punktu widzenia plan został zrealizowany.Muszę podkreślić, że to wszystko dzięki fantastycznemu zespołowi, który tu pracuje. Ludzie pracujący w klubie to profesjonaliści, ale to nie jest dla nich zwykła praca, bo są temu klubowi wyjątkowo oddani, są jego kibicami, jak ja. Muszę też podkreślić rolę prezydenta Katowic Marcina Krupy oraz wiceprezydentów - Waldemara Bojaruna i Bogumiła Sobuli. To także zaangażowani w ten projekt ludzie. Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo! Jak ma wyglądać drużyna piłkarska po awansie? Nie ma pewnie mowy o hurraoptymistycznym podejściu?- Jesteśmy realistami. W najbliższym sezonie mamy spokojnie grać w I lidze i się utrzymać - taki cel minimum postawimy przed drużyną, a jak będzie coś więcej, to tym bardziej się ucieszymy. Jednocześnie chcemy podnosić jakość gry. Budując drużynę na przyszłość nie robimy rewolucji. Teraz GKS spotka się z drużynami z tradycjami, z regionu, które mają - że się tak wyrażę - mocno sprecyzowanych fanów. Zagłębie, Tychy, Jastrzębie... Ale są też inne marki, które - jeśli spojrzymy na to historycznie - powinny grać w ekstraklasie: Widzew, ŁKS, Arka... Będzie mnóstwo emocji. Ale nie możemy ulec myśleniu "tu, teraz, natychmiast". Trzeba tę drużynę budować spokojnie i rozważnie. W każdym razie praca w takimi fachowcami jak Rafał Górak i Robert Góralczyk to frajda. Niczego nie zostawiają przypadkowi. Z Robertem Góralczykiem spotkaliśmy się siedem lat temu i stwierdziliśmy, że fajnie byłoby kiedyś zmieniać GKS. A teraz to robimy... Na razie doszło dwóch piłkarzy: bramkarz Dawid Kudła i pomocnik Oskar Repka. - Dużo się dzieje. Wiadomo o dwóch, ja wiem, że będzie sześciu. To kwestia najbliższych dni. Czy drużyna poziom wyżej będzie więcej kosztowała?- Zwiększone koszty jej funkcjonowania zostaną pokryte wyższymi przychodami. Mamy to policzone. To nie będzie gwałtowny przeskok, który mógłby zachwiać klubem. Jeśli są mniejsze przychody z organizacji dnia meczowego, to są też mniejsze koszty związane z jego organizacją. Jeśli zawrze się źle kontrakty dotyczące choćby ochrony, to można ponosić koszty mimo że nie ma przychodów. Staramy się tak zarządzać żeby to na co ma wpływ pandemia nie zaburzało całości. Jak pan sobie wyobraża rozwój klubu w przeciągu najbliższego roku, dwóch? - Trzeba zamienić piękne słowa mówiące o szkoleniu dzieci i młodzieży w czyny. To pięknie się mówi, ale gorzej wdraża. Klub działa: od 1 lipca w klubie pojawił się nowy dyrektor akademii Mariusz Pańpuch, który 25 lat spędził z sukcesami w Gwarku Zabrze, zmieniona została struktura. To ważny transfer, trzy lata go przekonywałem! Ale musi być też działanie właściciela, który musi pomóc w rozbudowie infrastruktury. Dlatego świetnie, że jest przetarg na budowę nowego stadionu a właściwie całego kompleksu sportowego. Gdyby tego nie było nie byłoby rozwoju. Równolegle z podnoszeniem jakości szkolenia musi podnosić się jakość infrastruktury a to wszystko musi się zazębiać. Podobnie w hokeju - mamy perspektywiczną drużynę, która ma tytuł, możliwości i wsparcie finansowe by walczyć o medal MP. Ale nawet jeśli te medale zdobędzie to bez poprawy infrastruktury nie będzie miało to sensu. Trzeba będzie albo podnieść jej jakość albo powiedzieć, że rezygnujemy z hokeja. Cieszę się, że prezydent miasta ma tego świadomość, potwierdził, że ta infrastruktura powinna być zmodernizowana. Byłby to wielki projekt społeczny!To wszystko ma sens kiedy wokół klubu buduje się środowisko - rodzice, kibice, młodzież, sponsorzy. Tak to sobie wyobrażam. A siatkówka? jest przygotowana strategia, ale musi być doprecyzowana. Dla siatkówki jest miejsce w Katowicach, to miasto jest przecież mekką polskiej siatkówki. A piłka nożna kobiet? Właśnie byliśmy w PZPN-ie i wiemy: będzie się dynamicznie rozwijać. Musimy zacząć myśleć żeby mieć możliwość - nawet na bazie sukcesów naszej drużyny U-15, dziewczyn, które właśnie zostały mistrzyniami Polski - rozwijać szkolenie żeńskich drużyn. Nowy dyrektor akademii zaproponował już program, który ma się nazywać "Serduszko GieKSy" - cykl zajęć rekreacyjnych w przedszkolach, który ma dać dzieciom możliwość wyboru jaki sport chcą uprawiać. Ale to nie ma być chwyt marketingowy lecz prawdziwa akcja. A na końcu ma być drużyna seniorów jako cel. Azymut na pierwszą drużynę, ale z solidnym ludzkim fundamentem, zapewnieniem dopływu nowych talentów, ale nie tylko. Także kibiców czy pracowników Grzegorz Górski, były piłkarz jest dziś = dyrektorem ds. organizacji imprez i bezpieczeństwa. Maciek Blaut, dyrektor działu komunikacji zawsze był kibicem tego klubu. Chodzi nam o budowanie społeczności, która może przysłużyć się klubowi w różnoraki sposób. To mogą być ochroniarze, pracownicy cateringu, trenerzy, instruktorzy, zawodnicy pierwszej drużyny. Pracować dla GieKSy można w różny sposób! rozmawiał i notował: Paweł Czado