Mecz był niezwykle istotny dla obu drużyn. Przedostatnie w tabeli Zagłębie podejmowało ostatni Bełchatów więc pamiętając, że w tym sezonie spada tylko jedna drużyna, wiadomo o co toczyła się gra. Zagłębie Sosnowiec: najpierw gol, potem kartka Mecz zaczął się świetnie dla gospodarzy, już w 3.minucie gola głową wbił Joao Oliveira. Nikt wtedy nie mógł przewidzieć, że po kwadransie Portugalczyk będzie musiał zejść z boiska. Sosnowiczanie podawali sobie piłkę przed własną bramką, omal nie przechwycili jej rywale. Nie przechwycili, bo Oliveira sfaulował i wyleciał z czerwoną kartką. Goście rzut wolny z 17 metrów fatalnie jednak spatałaszyli. Bełchatów rzucił się oczywiście do przodu, miał okazje. W 31. minucie w słupek, który aż jęknął, przywalił Bartków. Potem groźnie z pierwszej piłki uderzał Valerijs Sabala. Do przerwy Zagłębie utrzymało jednak prowadzenie. Quentin Seedorf nie będzie mógł spać Po przerwie Bełchatów nadal atakował, miał przewagę, ale w 60. minucie mogło być już po sprawie: poszła kontra i sam na bramkę biegł z piłką rezerwowy Quentin Seedorf, ale bramkarz gości Leonid Otczenaszenko spisał się wybornie. Zagłębiu nie udało się jednak dowieźć zwycięstwa do końca. W końcówce po akcji prawą stroną wyrównał rezerwowy Maciej Mas, młodzieżowiec. Sędzia przedłużył mecz o 6 minut. Emocje były wielkie, ale już nic się nie zmieniło. Zagłębie Sosnowiec - GKS Bełchatów 1-1 (1-0) Bramki: 1-0 Joao Oliveira (3.), 1-1 Mas (82.) Zagłębie: Frankowski - Turzyniecki, Duriska, Polczak Ż, Gojny - Misak, Ambrosiewicz, Joao Oliveira CZ, Masłowski (66. Korzeniecki) - Sobczak (46. Ryndak), Goncalo Gregorio (56. Seedorf) GKS: Otczenaszenko - Laskowski (46. Staszak, 65. Mas), Bartków, Magiera, Szymorek - Grzelak, Hilbrycht, Koziara Ż (86. Sierczyński), Gancarczyk - Bator, Sabala