Latem Matuszek, po czterech latach grania w Górniku, z którym awansował do Ekstraklasy i zagrał w europejskich pucharach, przez większość czasu spędzonego w Zabrzu kapitanując drużynie, zmienił barwy. Razem z innym z graczy górniczego zespołu - Kamilem Zapolnikiem - trafił do mającej ekstraklasowe ambicje Miedzi. Obaj świetnie zaaklimatyzowali się w nowym otoczeniu, bo nie tylko są najlepszymi strzelcami w szóstym obecnie zespole Fortuna I ligi, ale i w całych rozgrywkach na zapleczu Ekstraklasy. Zapolnik ma na koncie 11 bramek, a Matuszek siedem. Wcześniej Szymon Matuszek nigdy nie trafiał do siatki tak często. Cztery gole zdobył dla pierwszoligowego Dolcanu Ząbki w sezonie 2014/15. Pięć, wliczając we wszystko Puchar Polski, strzelił dla Górnika Zabrze w rozgrywkach 2017/18. Teraz już po jednej rundzie ma na koncie siedem trafień! - Skąd taka skuteczność? Ciężko powiedzieć. Na pewno było trochę szczęścia, ale z drugiej strony byłem gdzieś tam w tym polu karnym. Była chęć, żeby trafić do siatki. Już nawet trener Woś śmiał się powoli z nas, że wypadałoby, żeby jakieś "6", czyli defensywni pomocnicy, w końcu zaczęli też trafiać. Był faktycznie długi okres z dziesięciu meczów, że ani Damian Tront, ani ja nie potrafiliśmy zdobyć gola. Potem worek z bramkami się otworzył - mówi z uśmiechem doświadczony zawodnik. Pierwszą bramkę zdobył na początku października w meczu z Chrobrym Głogów, choć portal 90minut.pl przypisał to trafienie bramkarzowi Mateuszowi Heweltowi. Ile w takim razie goli ma faktycznie na koncie? - (śmiech) Ciężki temat. Sędziowie i protokół meczowy twierdzą, że to ja strzeliłem, a media swoje, bo fajny temat, że bramkarz w derbach strzelił w ostatniej minucie. Trenerzy, koledzy i ja wiedzą jednak, kto trafił do siatki - mówi. Dodajmy, że wcześniej portal 90minut.pl "ukradł" też bramkę Igorowi Angulo w meczu Górnik Zabrze - Wisła Kraków, z początku sezonu 2017/18. Wracając do Matuszka, to w końcówce pierwszoligowych rozgrywek zdobywał już gole na zawołanie. W połowie listopada trafił w starciu z Bruk-Bet Termalica Nieciecza (2-3). Potem w przeciągu miesiąca zdobywał kolejne ważne bramki, a rozgrywki zakończył dwoma golami w wyjazdowym starciu z Zagłębiem w Sosnowcu (2-0). Wszystkie po stałych fragmentach. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! - Z gry, to rzadko się zdarza, żebym był blisko pola karnego przeciwnika. Co innego przy wolnym czy rożnym. Trafiłem raz, trafiłem drugi i w końcu zaczynam rozumieć tych wszystkich królów strzelców, napastników strzelających bramki seriami. Jest pewność, jest chęć, że teraz kurczę strzelę tę bramkę. Idzie się na pewniaka, jest pozytywne nastawienie, no i wchodzi. O tym pozytywnym myśleniu napisano już tyle książek, ale coś w tym jest, jak się jest dobrze nastawionym, to przyciąga to te dobre rzeczy, a jak jest źle, to nie wychodzi - mówi obrazowo kapitan Miedzi. Matuszek dodaje też: - W moim przypadku było tak, że zdarzało się, iż w polu karnym było 18 zawodników, a piłka wpadała na nogę czy głowę właśnie mnie. Wiadomo, trzeba było jeszcze ją umieścić w siatce, ale udawało się. Wiosną chciałbym jeszcze dołożyć parę goli, tak, żeby pomóc Miedzi w wywalczeniu awansu do Ekstraklasy. Będę się starał to podtrzymać. Aż się nie chciało kończyć tej rundy, żeby ta moja seria ze zdobywanymi bramkami jeszcze trwała - opowiada z uśmiechem. Michał Zichlarz Fortuna I Liga - wyniki, terminarz, tabela, strzelcy