ŁKS, który na zaplecze ekstraklasy wrócił po pięciu latach przerwy, spisywał się najlepiej z czwórki beniaminków. W 21 meczach dwukrotni mistrzowie Polski odnieśli dziesięć zwycięstw, siedem spotkań zremisowali i cztery przegrali. Zdobyli 37 punktów, o jedenaście mniej od liderującego Rakowa Częstochowa i tylko jeden mniej od spadkowicza z ekstraklasy Sandecji Nowy Sącz, która zajmuje drugie, premiowane awansem miejsce.W łódzkim klubie nie ukrywają zadowolenia z udanego powrotu na pierwszoligowego boiska. "To była dobra runda i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Może początek sezonu, szczególnie przed własną publicznością, nie był taki, jak oczekiwaliśmy. Późniejsze mecze przyniosły nam jednak serię spotkań bez porażki, dzięki czemu tych punktów trochę nazbieraliśmy. Mogliśmy mieć ich nawet kilka więcej, ale to naprawdę jest niezły wynik" - przyznał trener beniaminka Kazimierz Moskal.Podobnie jesień w wykonaniu swojego zespołu ocenił prezes ŁKS. Wskazał, że rozwój odbudowującego się klubu powinien zmierzać w tym samym kierunku pod względem organizacyjnym i sportowym. "Organizacyjnie wyglądamy coraz lepiej, a wyniki są odzwierciedleniem tego, co dzieje się w klubie i to mnie najbardziej cieszy" - podkreślił Salski.Łodzianie zimowe urlopy rozpoczynają jednak z poczuciem niedosytu. Po 17 kolejkach zajmowali bowiem pozycję wicelidera, lecz w rozegranych w listopadzie i grudniu trzech spotkaniach z rundy wiosennej nie udało im się odnieść zwycięstwa. Po remisach z Bruk Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (1:1), GKS Katowice (1:1) i Stomilem Olsztyn (2:2) spadli na czwarte miejsce."Apetyt rośnie w miarę jedzenia. W tych ostatnich trzech meczach nie byliśmy słabszym zespołem i mogliśmy zdobyć w nich komplet punktów. To nam się nie udało, co trochę boli. Ale z drugiej strony, mało kto pół roku temu wierzył, że zakończymy tą część rozgrywek z taką liczbą punktów. Teraz trzeba się skupić na tym, co przed nami" - tłumaczył kapitan ŁKS Michał Kołba.Dobra postawa piłkarzy z al. Unii rozbudziła apetyty kibiców na powrót do ekstraklasy, w której ŁKS ostatni raz występował w 2012 roku, a w sumie spędził 65 sezonów. Prezes Salski woli jednak tonować zbyt optymistyczne nastroje, choć nie ukrywa ambitnych celów realizowanych "z meczu na mecz"."Za rundę jesienną nikt nie daje medali. Możemy być z niej zadowoleni, lecz odpowiedź na ważne pytania da wiosna. Wówczas czeka nas prawdziwy egzamin dojrzałości. Musimy uzbroić się w cierpliwość i liczyć na to, że drużyna będzie dobrze przygotowana. Jako zarząd robimy wszystko, żeby stworzyć trenerowi i zawodnikom jak najlepsze warunki i w razie niepowodzenia winę zgonić tylko na nich" - zaznaczył szef beniaminka.Dodał, że decyzje w sprawie zmian personalnych w kadrze będą należały do sztabu szkoleniowego. Jak jednak przyznał, zimą możliwe są wzmocnienia w formacjach ofensywnych. Podkreślił przy tym, że obecny skład nie wymaga rewolucji.Łodzianie przygotowania do drugiej części sezonu rozpoczną 7 stycznia. W planach mają m.in. zgrupowanie w Turcji oraz mecze sparingowe m.in. z Elaną Toruń, GKS Bełchatów, Zagłębiem Sosnowiec, Polonią Warszawa, Lechią Tomaszów Maz. i Sokołem Aleksandrów Łódzki.