Po tym spotkaniu już wiemy, że Arka Gdynia nie zdoła w tym sezonie bezpośrednio awansować do PKO BP Ekstraklasy. Żółto-Niebiescy będą szukać swej szansy w barażach. A Radomiak? Po bezcennej wygranej w Gdyni wysunął się na czoło pierwszoligowej tabeli. Jeśli GKS Tychy straci jutro punkty w meczu z Odrą Opole, "Zieloni" po 36 latach wrócą na najwyższy szczebel rozgrywek. Jeśli nawet tyszanie zwyciężą jutro, Radomiakowi wystarczy punkt za tydzień w meczu z Koroną Kielce, by móc świętować awans. Mecz w Gdyni był dobrą reklamą rozgrywek I ligi. Sporo działo się, zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy piłkarze biegali w takim tempie jakby zapomnieli, że mecz odbywa się w czerwcowe południe przy ponad 20-stopniowej temperaturze. Przed spotkaniem pewne było, że trzy punkty w starciu Arki z Radomiakiem będą na wagę złota. Bardziej zdeterminowani byli będący niżej w tabeli gospodarze i to oni lepiej zaczęli mecz. Zgodnie z tym co mówił przed meczem trener gości, Dariusz Banasik, "Zieloni" mieli swój plan na to spotkanie. Radomianie wytrzymali napór podopiecznych trenera Dariusza Marca, a następnie spokojnie wypunktowali gospodarzy. Sygnał do natarcia Arki dał w 13. minucie Adam Deja firmowym strzałem z półdystansu. Młodzieżowiec Mateusz Kochalski w bramce Radomiaka wyciągnął się jak długi, by wybić piłkę na rzut rożny. Po kornerze Arki z przewagą wyszli piłkarze gości, mieli przewagę liczebną, ale lekki strzał nie mógł sprawić problemu Danielowi Kajzerowi. Zaraz Łukasz Wolsztyński miał przed sobą tylko bramkarza gości, ale nie zdołał go pokonać. Jeszcze bliżej był Artur Siemaszko, który po rzucie rożnym trafił w słupek...własnej bramki. Zresztą Siemaszko na początku drugiej połowy trafił w słupek, tym razem po właściwej stronie. To samo, już przy stanie 0-2 zrobił reżyser gry Arki., Christian Aleman. W 28. minucie pierwszoligowy snajper wyborowy, Maciej Rosołek pomylił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Chwilę potem w doskonałej sytuacji znalazł się Miłosz Kozak, którego dobrze na pozycję wyprowadził Karol Angielski. Kajzer okazał się lepszy od radomskiego pomocnika. W 32. minucie gdyński bramkarz nie miałby nic do powiedzenia, gdyby Angielski trafił w bramkę w idealnej sytuacji. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 36. minucie do bezpańskiej piłki tuż za linią pola karnego dopadł Damian Gąska. Pomocnik z ekstraklasową przeszłością w Śląsku Wrocław nie mierzył tylko uderzył z całej siły, a piłka przełamując ręce Kajzera wpadła do siatki. 1-0 dla gości. W drugiej połowie obraz spotkania nie zmienił się szczególnie. Radomianie mieli kontrolę nad sytuację, mnożyły się rzuty wolne i rożne pod bramką Arki. Wreszcie w 69. minucie Angielski dopiął swego i strzałem w tzw. "krótki róg" pokonał Kajzera. Wydawało się, że bezbłędny przeważnie bramkarz Arki mógł zrobić więcej w tej sytuacji. Co zadecydowało o wygranej gości? Wydaje się, że byli bardziej wyraziści w środku. Najlepszy na boisku Meik Karwot i Michał Laput zdominowali Christiana Alemana i zupełnie niewidocznego Juliusza Letniowskiego. Fortuna I liga: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Arka Gdynia - Radomiak Radom 0-2 (0-1) Bramki: Damian Gąska 36’, Karol Angielski 69’ Arka: Daniel Kajzer - Arkadiusz Kasperkiewicz, Michał Marcjanik, Adam Danch - Artur Siemaszko (63’ Fabian Hiszpański), Juliusz Letniowski (83’ Mateusz Stępień), Christian Aleman, Adam Deja, Luis Valcarce - Łukasz Wolsztyński (63’ Marcus da Silva), Maciej Rosołek. Radomiak: Mateusz Kochalski - Damian Jakubik, Raphael Branco, Mateusz Cichocki, Dawid Abramowicz - Michał Kaput (87’ Patryk Mikita), Meik Karwot, Mateusz Radecki (87’ Felipe Nascimento), Miłosz Kozak, Damian Gąska (55. Leandro Pereira) - Karol Angielski (79’ Dominik Sokół). Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork) Żółte kartki: Juliusz Letniowski, Arkadiusz Kasperkiewicz - Arka; Miłosz Kozak, Meik Karwot, Damian Jakubik, Patryk Mikita - Radomiak MS