Apklan Resovia tylko w początkowych fragmentach meczu była lepszym zespołem od Arki. - Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie, aby nie powiedzieć beznadziejne, bo to słowo chyba byłoby adekwatne do tego, co widzieliśmy na boisku. Nie możemy wygrać spotkania, jeśli myślimy, że tylko pierwsze 15 minut będzie zaliczało się do wyniku końcowego. Po utracie bramki niestety przestaliśmy funkcjonować jako drużyna, popełnialiśmy mnóstwo błędów indywidualnych, które kosztowały nas utratę drugiego gola - powiedział Dawid Kroczek. - Nawet jeżeli stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką Arki, to w żaden sposób nie potrafiliśmy tego przekuć na stworzenie lepszej sytuacji bramkowej. Nie potrafiliśmy wygrać pojedynku 1 na 1, nie potrafiliśmy dobrze przyjąć piłki, czy wyczuć momentu, kiedy podać tak, żeby przeciwnik miał utrudniony odbiór. To w konsekwencji przełożyło się na rezultat 0-2. Błędów w budowie gry i sytuacji, po których Arka mogła podwyższyć prowadzenie, też było kilka. To najmniejszy wymiar kary - dodał. Apklan Resovia punktów musi szukać w innych meczach Trener Apklan Resovii na tym nie poprzestał. - W pewnym momencie wstyd było patrzeć z trybun na to jak funkcjonowaliśmy jako drużyna. To niedopuszczalne, jeżeli myślimy o tym, żeby funkcjonować dalej i liczyć się w walce o punkty w kolejnych spotkaniach. Jest rozczarowanie, bo ostatnie mecze wyglądały przyzwoicie. Bardzo ważne jest to, by po stracie dwóch bramek mieć impuls do odrobienia wyniku - czasem trzeba się zdenerwować na siebie, uderzyć ręką w stół, gonić, dążyć do remisu. W Gdyni byliśmy apatyczni, wycofani, schowani. Obraz naszej gry, to był obraz bezsilności. Nie mamy co się wybielać - zaznaczył Kroczek. Arka Gdynia jest już czwarta Arka zainkasowała trzy punkty i awansowała w tabeli o trzy pozycje - z siódmej na czwartą. - Cieszymy się ze zwycięstwa. Myślę, że jest zasłużone. Dobra postawa całego zespołu. Oczywiście, jak można było zauważyć - graliśmy czwórką z tyłu, robiliśmy małe roszady, jeżeli chodzi o ustawienie i stałe fragmenty gry. Pierwsze 12-15 minut z optyczną przewagą przeciwnika, ale bez konkretnych sytuacji, także byliśmy bardzo odpowiedzialni - przyznał trener Ryszard Tarasiewicz, dla którego był to debiut w Arce. W 74. minucie Martin Dobrotka opuścił boisko z powodu urazu. Jeszcze nie wiadomo, jak poważna jest ta kontuzja. - Teraz jeszcze nie wiemy. Albo jest problem naciągnięcia więzadła przyśrodkowego lub brzuchatego, bo to może promieniować mięśnia łydki. Diagnoza dopiero po meczu - podsumował szkoleniowiec gdynian.