Debiut Ryszarda Tarasiewicza w Arce Gdynia był udany. - Cieszymy się, że pod wodzą nowego trenera wygraliśmy pierwszy mecz u siebie. Poza pierwszymi minutami, pozostała część była pod naszą kontrolą i to my prowadziliśmy grę, dochodziliśmy do tych sytuacji. Wydaje mi się, że dosyć dobrze to wyglądało, ale musimy jeszcze trochę popracować nad naszą skutecznością. To już nie pierwszy mecz, kiedy tworzymy sobie sytuacje, a po prostu nie możemy ich wykorzystać - powiedział Sebastian Milewski. - Myślę, że nad tym musimy jeszcze popracować, żeby strzelić gola lub dwa więcej i w dalszej części spotkania grało nam się spokojniej. Najważniejsze są trzy punkty, ale jeśli mamy sytuacje, to musimy je wykorzystywać. Nie daj Boże gdyby przeciwnik w drugiej połowie strzelił jedną bramkę na 2-1, wtedy pojawiłaby się u nas nerwówka. A to jest niepotrzebne. Jak mamy swoje sytuacje, musimy je kończyć i szybko zamykać spotkania - dodał. Tarasiewicz był zaangażowany Nowy szkoleniowiec Arki miał tylko trzy dni na przygotowanie zespołu do meczu z rzeszowianami. - Trener na pewno ma cenne doświadczenie. Przez te kilka dni starał się nam przekazać jak najwięcej informacji. Nie było tego czasu zbyt dużo, ale wydaje mi się, że wykorzystaliśmy go maksymalnie. Trener był zaangażowany, żebyśmy grali tak jak on chce i wymaga - przyznał Milewski. 23-letni piłkarz Arki na boiskach PKO Ekstraklasy wystąpił 74 razy. Pomimo zdobytego bagażu doświadczenia nadal chce się uczyć i korzystać ze wskazówek trenerów. - Założenia meczowe w większości zostały spełnione. Jest jeszcze nad czym pracować. Wskazówki trenera są cenne, będziemy w tych następnych dniach i tygodniach starali się poprawiać naszą grę - podsumował. Arka w najbliższy wtorek (26 października) zagra na wyjeździe z trzecioligową Lechią Zielona Góra w ramach 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski. Początek meczu o godz. 13:30.