To konsekwencja postępowania rzecznika dyscypliny PZPN-u w sprawie przekupstwa do jakiego mogło dojść w sparingach rozegranych w styczniu i lutym. Rzecznik wydał zakaz reprezentowania pierwszoligowego klubu z Pomorza Zachodniego menedżerowi Christianowi Stacherowi oraz trenerom Laurentiu Tudorowi i Ivanowi Valentinowi. Według zebranych materiałów istnieje podejrzenie, że w trakcie tegorocznych sparingów mogło dojść do przynajmniej jednego procederu match-fixingu. Chodzi o spotkanie z FC Babelsberg w Poczdamie. Flota przegrała ten mecz 2-4, prowadząc do przerwy 1-0. - Byłam na tym meczu i trudno ocenić, by coś do czego tam doszło mogło być zrobione celowo. Do przerwy graliśmy podstawowym składem. W drugiej połowie naszą drużynę reprezentowali zawodnicy, którzy pierwszy raz spotkali się w Berlinie - byli testowani przed naszym wyjazdem na obóz do Hiszpanii. To powszechna praktyka wielu klubów. Nie mi oceniać czy doszło do złamania prawa. Sprawą zajmuję się policja niemiecka i polska. Szkoda tylko, że cierpi na tym dobre imię Floty - powiedziała prezes klubu ze Świnoujścia Małgorzata Dorosz. Pierwsze informacje na temat zarzutów ustawiania sparingów pojawiły się w internecie jeszcze w niedzielę. W poniedziałek rzecznik dyscypliny PZPN wydał decyzję wobec dwóch trenerów i menedżera z Rumunii. - PZPN wydał decyzję w poniedziałek, a my już w niedzielę wieczorem zdecydowaliśmy o odsunięciu obu trenerów od drużyny - poinformował dyrektor sportowy klubu Michał Protasiewicz. Decyzja władz klubu sprawiła, że w poniedziałek przed zajęciami pięciu piłkarzy rumuńskich, którzy od stycznia trenowali z Flotą, zdało sprzęt i wyjechało z Polski. - Trenerzy, którzy prowadzili zespół nie zostali przez nas zawieszeni, bo nie mieliśmy z nimi podpisanych kontraktów. Czekaliśmy na dokumenty, które pozwolą im prowadzić zespół, ale wszystko czym mogli się okazać, to były tylko rumuńskie legitymacje. Nie uprawniają one do prowadzenia drużyny w naszej I lidze, więc żadnych umów z nimi nie podpisaliśmy - wyjaśniła Dorosz. Po opuszczeniu Floty przez siedmiu Rumunów zajęcia z zespołem prowadził Tomasz Świderski (jesienią był asystentem Tomasza Kafarskiego). Z bramkarzami pracuje natomiast Rober Mioduszewski. - Skład, nawet bez tej piątki rumuńskich piłkarzy, którzy nas opuścili, mamy bardzo fajny i dobry jak na warunki pierwszoligowe - uważa prezes. Trenerzy i menedżer zostali narzuceni Flocie przez sponsora reprezentującego kapitał izraelski. W tym tygodniu zarząd klubu chce podjąć decyzję w sprawie obsady stanowiska pierwszego szkoleniowca.