Festiwal w hicie I ligi. Takiej sytuacji Wisła Kraków jeszcze nie miała
Wisła Kraków zagrała świetną drugą połowę i pokonała Ruch Chorzów 3:0. Dzięki wygranej 13-krotni mistrzowie Polski umocnili się na pozycji lidera i mają osiem punktów więcej od trzeciego zespołu, a takiej przewagi w tym sezonie jeszcze nie było. Spotkanie aż trzykrotnie przerwano z powodu odpalenia środków pirotechnicznych.

Od początku spotkania nic nie zapowiadało, że Ruch aż tak boleśnie oberwie przy Reymonta. Goście od pierwszej minuty zagrali najofensywniej ze wszystkich zespołów, które w tym sezonie przyjechały do Krakowa. Chorzowianie nie planowali ani na chwilę cofnąć się do defensywy, a szans na zdobycie bramki szukali głównie w stałych fragmentach gry.
I w 22. minucie goście mieli świetną okazję do zdobycia bramki, ale wiślacy najpierw wybili piłkę z linii bramkowej, a później chorzowianie z bliska nie byli jej w stanie skierować do siatki. Z kolei Wisła po mocnym początku wyglądała na stłamszoną. Brakowało jej polotu, u skrzydłowych było mało przebojowości i znów mniej widoczny był Angel Rodado.
Świetna druga połowa Wisły Kraków
Wszystko zmieniło się jednak po drugiej przerwie spowodowanej odpaleniem środków pirotechnicznych. Tym razem zrobili to kibice Ruchu i jakby... podcięli tym skrzydła swoim piłkarzom. Pod koniec pierwszej części chorzowianie w niczym nie przypominali odważnego zespołu, tylko cofnęli się pod swoją bramkę i zostali skarceni.
W dziewiątej minucie doliczonego czasu gry Julius Ertlthaler ładnie zagrał do Macieja Kuziemki, a nastolatek bez kompleksów wbiegł w pole karne i mimo asysty rywali pokonał Jakuba Bieleckiego. Wisła na przerwę mogła schodzić z dwubramkowym prowadzeniem, ale piłka po uderzeniu głową Rodado trafiła w słupek, a dobitka Jakuba Krzyżanowskiego pozostawiła wiele do życzenia.
Przerwa nie pomogła jednak Ruchowi. Od początku drugiej części chorzowianie byli zagubieni i już w 18. sekundzie stracili bramkę, ale jeszcze uratował ich VAR. Za moment wątpliwości jednak żadnych nie było - Rodado ruszył z piłką jeszcze z własnej połowy, przechytrzył dwóch rywali i precyzyjnym uderzeniem pokonał Bieleckiego.
Bramkarz Ruchu był bez szans także osiem minut później, gdy Kuziemka zagrał w pole karne, a piłkę do swojej bramki wbił Szymon Szymański.
Wisła całkowicie kontrolowała spotkanie, a męki Ruchu trwały znacznie dłużej, bo sędzia z powodów odpalenia pirotechniki trzykrotnie przerywał spotkanie i musiał łącznie doliczyć blisko 20 minut.
Dzięki wygranej krakowianie wyprzedzają drugą Wieczystą o siedem punktów i trzecią Pogoń Grodzisk Mazowiecki o osiem. Ruch jest na dziewiątej pozycji.
PJ













