Adrian Gula, trener Wisły Kraków po zremisowanym 2-2 starciu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza nie ukrywał, że jego zespół ma nad czym pracować. Wyliczał, co zawiodło w grze "Białej Gwiazdy". - Dziękujemy za wsparcie naszym fanom. Mecz był z mojego punktu widzenia bardzo ciekawy, otwarty, padły aż cztery bramki. Nie utrzymywaliśmy jednak w takim stopniu przy piłce, jak chcieliśmy, rywal był momentami od nas lepszy - przyznał szkoleniowiec. - Nie wykorzystywaliśmy tej przestrzeni, którą sobie stworzyliśmy, byliśmy zbyt pasywni. Jednocześnie jednak Słowak podkreślał, że szanuje zdobyty na wyjeździe punkt: - Bardzo doceniam to, że drużynie udało się dwa razy nadgonić wynik, również dzięki wsparciu naszych kibiców. Ta drużyna dopiero się buduje, więc trzeba docenić jeden punkt po meczu wyjazdowym, bo rywal też zagrał bardzo dobry mecz. Yaw Yeboah rozczarował Wisła zawodziła zwłaszcza przed przerwą, cieniem gracza z meczu z Zagłębiem Lubin był choćby Yaw Yeboah. Widząc to, Adrian Gula dość zdecydowanie sięgnął po zawodników z ławki. - W drugiej części bardzo nam pomogli zawodnicy rezerwowi. Przynajmniej udało się uzyskać punkt - podkreślał. I dodał: - To, że Yaw był bohaterem w pierwszym meczu, nie oznacza, że będzie tak w każdym spotkaniu. W meczu w Niecieczy nie wystąpił już Mateusz Lis, który szykuje się do opuszczenia Krakowa. Zastąpił go 19-letni Mikołaj Biegański. - Cieszę się z debiutu Biegańskiego, uważam, że to był dobry debiut - ocenił Gula. Zapytany jednak, czy Wisła planuje jeszcze ściągnąć bardziej doświadczonego golkipera, stwierdził: - Okno transferowe jest cały czas otwarte. Dobre jest to, że pierwszy mecz już za Biegańskim, a może być teraz tylko lepszy. Pytaliśmy Gulę, jak wygląda sytuacja zdrowotna zmienionego Piotra Starzyńskiego. Chwilę przed zmianą wymagał interwencji masażystów. - Jeszcze nie mam stuprocentowej informacji w tym temacie, ale myślę, że z Piotrkiem wszystko będzie w porządku. Tak czy inaczej planowaliśmy w drugiej połowie zmiany - zaznaczył. Szkoleniowiec odniósł się też do ocen dziennikarzy, że Wisła zagrała słabiej w defensywie, niż z Zagłębiem Lubin. - Jedną z przyczyn jest to, że nie przesuwaliśmy się wystarczająco intensywnie w pressingu. Nie byliśmy też tak dominujący w utrzymywaniu się przy piłce - analizował Gula. W końcówce Wisła nieco zmieniła ustawienie w obronie, by gonić wynik. - Według mnie to nasze ustawienie z końcówki meczu to nie było klasyczne ustawienie z trójką obrońców, Mateusz Młyński był bardzo elastyczny w tej sytuacji. Wracał wspomagać linię defensywną, a potem przechodził do ofensywy. Wierzę, że to może być jeden z wariantów na przyszłość dla naszej drużyny - podsumował Gula.