Spotkanie w Niecieczy było starciem drużyn, które muszą drżeć o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Gospodarze co prawda znajdowali się przed tą kolejką nad strefą spadkową, ale Mariusz Lewandowski i jego piłkarze zdawali sobie sprawę, że jeśli chcą, by taki stan rzeczy się utrzymał, muszą wygrywać mecze z drużynami pokroju Górnika Łęczna, zamykającego ligową tabelę.Zaczęło się jednak fatalnie dla "Słoników" bo już w pierwszej akcji meczu, po analizie VAR, sędzia tego meczu Tomasz Wajda zdecydował się pokazać czerwoną kartkę zawodnikowi gospodarzy Nemanji Tekijaskiemu i właściwie cały mecz Termalica musiała radzić sobie w "10". I już w 10. minucie goście mogli to wykorzystać, jednak po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Piotr Banaszak głową uderzył minimalnie obok bramki.Niestety potem na boisku w Niecieczy więcej było mieszanych sztuk walki niż piłki nożnej. Mnożyły się faule i kolejne kartki. W 34. minucie Banaszak wpadł w polu karnym w bramkarza gospodarzy Tomasza Loskę i został za to ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i siły się wyrównały. Jakby tego było mało, ledwie dwie minuty później, w z pozoru niegroźnej sytuacji, Tomasz Midzierski faulował w polu karnym Romana Gergela i arbiter zdecydował się wskazać na jedenasty metr. Wykonawcą rzutu karnego, skutecznym jak się okazało, był Piotr Wlazło, który wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.Goście spróbowali zaatakować i odrobić starty jeszcze przed przerwą, sędzia doliczył aż sześć minut, ale do końca pierwszej części gry wynik nie uległ już zmianie i do szatni w lepszych nastrojach zeszli goście. Gracze z Łęcznej jednak wyszli po przerwie na murawę niezwykle zdeterminowani i od początku rzucili się do ataku. Mnóstwo pracy miał Loska, który jednak wychodził zwycięsko z pojedynków z rywalami. W 59. minucie odważną interwencją zatrzymał gracza gospodarzy, a osiem minut później w efektowny sposób obronił uderzenie Pawła Wojciechowskiego.Jednak w 77. minucie był już bezradny, a goście w końcu dopięli swego. Jason Lokilo uderzył bardzo mocno spoza "szesnastki" i Loska nie miał nic do powiedzenia. Górnik po zdobytej bramce ruszył po kolejną, ale bramkarz "Słoników" był tego dnia dobrze dysponowany i nie pozwolił się pokonać po raz drugi. W końcówce spotkania na murawie było sporo chaosu, choć obie drużyny miały swoje szanse. Jednak to Tomasz Loska z jednej i Maciej Gostomski z drugiej strony byli tego dnia bohaterami swoich drużyn i ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów.